Pages

Saturday 17 August 2013

Pamiętniki prawie epilog???

W zasadzie wypisujemy się ze swingu, nie dosłownie, ale nie bawi nas czysty seks, atawistyczny i zaspokajający tylko swoje potrzeby. Wahaliśmy się co zrobić, ale nasze ostatnie, i dosłownie ostatnie spotkanie z jedną parką przechyliło szalę na tyle, że dziękujęmy.
Nie nazywamy siebie swingersami, i nie swingujemy, owszem spotykamy się z ludźmi, ale to nie są kluby czy wielkie sex party. Na pewno nie zrezygnujemy z wizyty w takich klubach ale dla nas samych, zeby pobawić się w nietypowej atmosferze i otoczeniu, popatrzeć na piękne ciała jak się prężą z rozkoszy ale to tyle.

Mamy do opowiedzienia jeszcze kilka, może hmmm 6-7 historii, ale to wszystko w swoim czasie. Teraz pora się szykować bo czeka koleżanka na mnie a żonka już dawno w objęciach sympatycznego mężczyzny.
Pozdrawiam
Krzysiek!

Sunday 4 August 2013

65 Moja pierwsza randka

Pierwsza randka
Będąc na mieście w pracy w restauracji spotykamy tłumy ludzi. Mężczyźni kobiety dzieci jedni bardziej inni mniej przykuwają nasz wzrok. Do jednych się uśmiechniemy i powiemy coś miłego a do innych nic zupełnie są nam obojętni. A co kiedy natrafi się przystojny mężczyzna niesamowicie kuszący swym apetycznym wyglądem? Rumieniec nas oblewa kosmate myśli, mimo iż wcale ich nie chcemy, pchają się nieproszone do naszej wyobraźni. Mimowolnie zerkamy ma pośladki, patrzymy na dłonie, oceniamy uśmiech. Oblizujemy się na myśl o gorącej namiętnej nocy z nieznajomym.
Podobnie jak mężczyźni tak i kobiety oglądają się za atrakcyjnymi osobami płci przeciwnej. Nie ważne czy są akurat w związku małżeńskim czy nie. Atrakcyjność i pożądanie są silniejsze, chwilowo potrafią zupełnie zmienić nasz tok myślenia, sposób działania. Skłonni jesteśmy wejść do sklepu, do którego wcale nie zamierzaliśmy wejść, kupić produkt, który wcale jest nam niepotrzebny, ba nawet wejść do biura niby przy okazji, bo byliśmy tuż obok, mimo iż wcale nie mieliśmy takiej potrzeby.
A wszystko za sprawą niesamowicie przystojnego mężczyzny czy kobiety. To niemal naturalne, ze mamy w sobie pociąg do płci przeciwnej. Jedni z nas niemal afiszują się z tym w poszukiwaniu poklasku, inni w obawie przed drwiną czy zagrożeniem odpychają i nie przyznają się do takiej myśli. A szkoda, bo przyznając się do tego, co pragniemy i rozmawiając o tym z partnerem można realizować marzenia i pragnienia. Kto wie może partner tak samo jak my nie ma śmiałości, żeby o tym z nami porozmawiać…
My bardzo dużo z Krzyśkiem rozmawiamy. Dobrze wiemy co nam się podoba a czego nie tolerujemy. Idąc ulica często wymieniamy się porozumiewawczym spojrzeniem dając sobie znać że ta czy inna osoba zwróciła nasza uwagę. Uśmiechając się rozmawiamy o tym, że widzieliśmy atrakcyjna kobietę czy mężczyznę. Że spodobał się nam strój albo uśmiech.
Piękne jest to, że podczas takiej rozmowy nie złościmy się i nie wymawiamy sobie tego, że oglądamy się za innymi.  Spotkaliśmy kilka par, kilka singielek, nie mieliśmy sytuacji że spotykamy się we dwoje z mężczyzną, ja nie jestem jeszcze na to gotowa mimo iż jest we mnie dość spora ciekawość.
Bardzo trudno jest spotkać parę gdzie każdy będzie sobie wzajemnie odpowiadał. Z naszego doświadczenia wiem, że zawsze są jakieś wątpliwości. Jeśli nie z naszej to z drugiej strony. Dopasować do siebie cztery osoby jest znacznie trudniej niż dwie. Dlatego postanowiliśmy spróbować czegoś totalnie nowego.
Dokładnie wszyscy wiemy na czym polega zdrada… nie jest to może zbyt trafne określenie ale bardzo pomocne w opisaniu naszych nowych doświadczeń. W zdradzie wszystko dzieje się bez wiedzy współpartnera/ współmałżonka. Poznanie i planowanie spotkania z „obiektem zainteresowania” w naszym przypadku jest w pełni przedyskutowane i zaplanowane wspólnie.
Jak to rozumieć? Mianowicie tak ze poznając ciekawego mężczyznę spokojnie i ze zrozumieniem rozmawiam o tym z Krzyśkiem. Jeśli znajomość się rozwinie i dojdzie do spotkania, wszystko między mną i Krzyśkiem jest wcześniej dobrze omówione i zaplanowane. Działa to w obie strony, Krzysiek rozmawia ze mną o swoich planach a ja z nim o swoich.  Dla wyjaśnienia dodam, że to nie jest tak, że spotykamy się codziennie czy co tydzień z tą samą czy z nową osoba. Nasze życie prywatne jest przepełnione praca, domem i rodziną. Takie „dodatkowe” wydarzenia mają znaczenie drugorzędne i nigdy nie dominowały w naszym związku. Wspólnie spędzony czas z jest cenniejszy niż jakiekolwiek uniesienia w sypialni. Staramy się tak planować ewentualne spotkania żebyśmy oboje byli w pobliżu, zawsze dokładnie wiemy gdzie jesteśmy, z kim się spotykamy, określamy ramy czasowe spotkania. Nigdy nie wiadomo do końca, kto przyjdzie na spotkanie, więc dobrze jest być przygotowanym na wszelkie ewentualności. Daje to ogromne poczucie bezpieczeństwa.
Moja pierwsza randka…
Robert poznałam go na czacie. Wesoły i rezolutny chłopak z błyskiem w oku. Spędziliśmy parę miłych wieczorów rozmawiając wirtualnie. Najpierw tak zupełnie ogólnie o wszystkim i niczym rozmowy były bardzo swobodne i trzymały się całości. Miło było z nim rozmawiać. Tematy się mnożyły i było ciekawie. Podaliśmy sobie namiary na komunikatory żeby mieć lepszy kontakt. Wszystko zapowiadało się w porządku i bardzo sympatycznie, najpierw wymieniliśmy się zdjęciami a tuż przed spotkaniem numerami telefonu. Oboje dobrze wiedzieliśmy w jakim celu się spotykamy i dobrze wiedzieliśmy że oboje jesteśmy w związkach. Wszystko było jasno ustalone już na samym początku znajomości. Nie było żadnych niedomówień czy zbędnego kreowania rzeczywistości.
 Umówiliśmy się na promenadzie tuż nad morzem. Oboje podjechaliśmy na jeden z parkingów. Było dość tłoczno, to bardzo popularne miejsce. Dokładnie wiedzieliśmy jakich samochodów wypatrywać, dokładnie wiedzieliśmy kogo się spodziewać. Miałam 3 min spóźnienia. Zniecierpliwiony Robert zadzwonił jak parkowałam tuż obok. Nie wysiadając z samochodu przywitaliśmy się uśmiechem i zgodnie postanowiliśmy pojechać na plaże gdzie było zdecydowanie mniej ludzi i nieco bardziej kameralnie. Wyszliśmy na spacer.
Rozmowa przeplatana śmiechem i flirtującymi spojrzeniami przeniosła się z plaży do samochodu. Kilka razy zapłonęłam rumieńcem, lekkie poczucie podniecenia spowodowało ze mój uśmiech niemal ciągle malował się na mojej twarzy. Było zabawnie, poważnie i niepoważnie. Spojrzenia zaczęły się wydłużać chwilami elektryzujące spojrzenia zastępowały słowa. Lekko zaczęliśmy chylić się ku sobie.  Usta się połączyły. Dreszcz podniecenia przeszył mnie aż po stopy. Po chwili takiej ciszy z rumieńcem na twarzy uruchomiłam samochód, i ruszyliśmy w bardzo malownicze miejsce z pięknym widokiem na pełne morze. Robert zostawił swój samochód zaparkowany tuż przy plaży.
Przy Robercie czułam się bezpiecznie i swobodnie. Nie miałam obaw zapraszając go do swojego samochodu. Niemniej jednak Krzysiek miał zarówno jego numer kontaktowy jak i namiar nawigacji z dokładnym odczytem gdzie jesteśmy z każdego miejsca w którym byliśmy. To wszystko tak na wszelki wypadek… nigdy nic nie wiadomo, a Krzysiek jest bardzo troskliwy i stara się być przygotowany na wszystkie ( dosłownie wszystkie) ewentualności.
Parę ładnych minut zajął nam dojazd do tarasu widokowego, po drodze opowiadaliśmy sobie zabawne historie rodzinne, trochę rozmawialiśmy o znajomych. Bardzo miła rozmowa zapoznawcza. Inaczej rozmawia się na czacie a inaczej w realnej rzeczywistości mając przed sobą rozmówcę. Nieco łagodniejszego i bardziej radosnego wyrazu nabierają stwierdzenia czy słowa, które wypisane płaskimi literkami wydawać by się mogły szorstkie i suche. Kiedy dotarliśmy na miejsce piękny widok nieco nas onieśmielił. Przez chwile żadne nie odezwało się słowem. Błekit morza, zachodzące słońce, statki leniwie sunące po gładkim lutrze morskiej wody. Poniżej tuż przy brzegu biały budynek latarni morskiej. Wszystko jak z obrazka. Spojrzeliśmy na siebie i mimowolnie nasze ciała jeszcze raz pochyliły się ku sobie. Poczułam jak delikatnie kładzie mi dłoń na karku. Bardzo dobrze wiedzieliśmy czego chcemy. Dłonie zaczęły wędrować po ciałach.  Zrobiło się gorąco i namiętnie. Całował miękko i dobrze wiedział jak sprawić by pocałunkiem rozpalić… przeszły mnie rozkoszne dreszcze podniecenia. Nie wiem czy okoliczności, nietypowość sytuacji czy sama osoba Roberta tak na mnie zadziałały. Gdybyśmy choć chwilkę dłużej zostali tam na tarasie mogę się tylko domyślać jak daleko zaszłoby nasze spotkanie.
Zaczęło się robić bardzo późno, czas się kończył musiałam wrócić do domu, Robert też. Odwiozłam go do jego samochodu. Zatrzymaliśmy się na parę chwil. Nie umówiliśmy się na kolejne spotkanie a na to że się zdzwonimy.