Pages

Friday 22 May 2015

73 Toxy kolejna ciąża???



Jak się okazało, lekarz wiedział, że nie ma ciąży i był tego na 100% pewien. 

Nie powiedział jednego, że Toxy… miała urojoną ciążę… 

do tego doszliśmy z Gosią po całej sytuacji. 



Gosia miała jej dosyć, ja w sumie też, chociaż jej zachowanie i to do czego dążyła było tak szalone i chore zarazem, że postanowiliśmy zostać znajomymi i tylko znajomymi;

 Toxy nie była zadowolona, ale lepszy rydz niż nic...


Toxy w ciągu kolejnego pół roku poznała w sumie 7 facetów.

 Łóżko między nami było tematem zamkniętym i poniekąd tabu już. Intensywność kontaktów spadła, a spotykaliśmy się rzadziej niż raz w miesiącu.


Toxy wysyłała zawsze zdjęcie nowego chłopaka, a jak już z nim dłużej była to bardzo chciała nam go pokazać np. idąc razem na obiad.


Toxy poznała Łukasza. 
Wielka miłość od samego początku, wielkie uczucie, częste randki, sex w samochodzie itp. 
Toxy lubiła się czasem chwalić jak kolorowe jest jej życie.
 I tak po może miesiącu Toxy się wprowadza do Łukasza. 

Łukasza poznaliśmy na obiedzie, w dość drogiej restauracji, do której nas zaprosiła Toxy i zapłaciła rachunek. 
To były jej urodziny, dostała od nas kilka miłych podarunków. Przez cały czas było miło, trwały rozmowy itp.


Na koniec dnia, w drodze powrotnej, Gosia się mnie pyta, czy widziałem jak Toxy na mnie patrzyła?
Co masz na myśli?? 

To jak patrzyła. Krzysiu, ona, jakby mogła to by się na Ciebie rzuciła.

Nie, nie widziałem tego… Naprawdę? 

Tak Krzysiu i co gorsza on też to zauważył.



Ale to nie mój problem, ja mam czyste sumienie, zachowywałem się normalnie, nie patrzyłem jakoś namiętnie ani nic. Tak wiem Krzyś, widziałam.
Pojechaliśmy do domu.



Toxy po kilku tygodniach zaszła w ciążę… 

Szok, znowu? Czy naprawdę? 
Zaczęliśmy wnioskować, że ona chyba nie mówi Łukaszowi, że się nie zabezpiecza, a chłopak wierząc jej przecież nie będzie sprawdzał co ona tam łyka… 

A mogły to być zwykle pastylki z witaminami… 


Łukasz widział, że bierze regularnie, alarm dzwonił na telefonie i mógł być spokojny.

Wednesday 13 May 2015

72 Toxy Toxy


Po tej przygodzie spotkaliśmy się gdzieś w przelocie na kawę kilka razy; na nic więcej nie było czasu i zaczął się sezon w naszych pracach. Szanse na „randkę” zmalały.


Kilka tygodni do mnie dzwoni Toxy i mówi – Krzysiek…Jestem w ciąży. Co??? Jak? Przecież używaliśmy prezerwatyw???
Tak ale zrobiłam test i pokazuje ciążę.




No jestem, jestem i to na pewno – mówiła, przy czym miała dziwny ton głosu.
Nie była zmartwiona, raczej syczała… Czy możesz zrobić kolejny test proszę? Mogę. OK.



Rety co za wiadomość!!! Skąd i jak i co??? Nigdy nie byłem w niej „nago”, poza ustami…
Szok. Wskaźnik Pearla dla prezerwatwy to między 2-15, czyli na 100 osób statystycznie od 2 do 15 może zajść w ciążę, ale to głównie uszkodzenia mechaniczne(otwieranie zębami opakowania, czy zakładanie zębami), data ważności, prezerwatywy z wystawy z kiosku, który stał na słońcu itp…



Ja się zawsze zabezpieczam w aptece i są towary z najwyższej półki, główkowałem co i jak… Muszę się z Toxy spotkać pogadać i zrobić test.


Tymczasem w ciągu tygodnia Toxy zaczęła się zaokrąglać i to widocznie. Termin na okres minął już 3 tygodnie temu… No to jest ciężko. Kupiłem najlepszy test sztuk 2 i jadę do Toxy.



Czekała na mnie w szlafroku, była już w piżamie. Chwila rozmowy o pierdołach i do rzeczy.
Chodź zrobimy test.
Ok. To idziemy…
Nie ja pójdę sama… no ok.
Czekałem wraca, patrzy mi głęboko w oczy i mówi, znowu wyszedł pozytywny.
Jezu!!! Myślę masakra jakaś, najgorszy koszmar w życiu… Toxy zrób jeszcze jeden, może test był wadliwy?
I tu Toxy zaczęła pokazywać chyba swoje mniej miłe oblicze. Była oburzona, że ją o to poprosiłem, w końcu jak jest w ciąży to jest i ona to wie najlepiej…
Poza tym jest zmęczona i mógłbym już iść???



Zawinąłem się i pojechałem do domu. Miałem dla Gosi bądź co bądź szokujące informacje.
Gosia to przyjęła na chłodno. Od pewnego momentu coś się jej w Toxy przestało podobać, jej intuicja coś czuła, coś czego ja jeszcze nie zauważałem. Bo w końcu wszystko jasne, to tylko przyjaźń i seks, zabawa i nic więcej… No właśnie tylko czy aby w 2 strony???



Uff, testy się mogą mylić, przecież to się zdarza, trzeba było zrobić usg.
Zamówiłem wizytę u lekarza ginekologa.
Poszedłem z Toxy, lekarz myślał, że jesteśmy parą. Rety co za uczucie, być tam nie z moją żoną, a z kochanką, która jest w ciąży!!!!
Lekarz został poinformowany, że test dał pozytywny wynik. Wypytał o sprawy kobiecie i przystąpił do badania. USG…



USG na jednej maszynie nie wykazało nic, ale lekarz mówi, że sprawdzi na drugiej maszynie, takiej ze specjalną sondą. Przeszliśmy do drugiego gabinetu. Badanie…  Ja tu nic nie widzę…


Ale panie doktorze moje testy co robiłam pokazały ciążę i robiłam tych testów 6 czy 7??? - pytała panicznie Toxy…
Lekarz odpowiedział, tak to możliwe, ja mówię, na podstawie tego co widzę, że nie jest nic zagnieżdżone, być może jest pani w ciąży ale jest za wcześnie by to teraz wykazać.
Proszę przyjść na USG za 3 tygodnie.


O rety kolejne 3 tygodnie mam nie wiedzieć na czym stoję?????????????????????????????????????
To były bardzo ciężkie chwile… Toxy była bardziej złośliwa i toksyczna a liczba próśb się powiększała, tu coś zrobić tam mnie zawieźć… Wpadłem po prostu wpadłem.




Nie minął nawet tydzień… Dzwoni Toxy… Milutki uśmiechnięty głos w słuchawce- Czeeeeść co słychać?
No cześć. Co u Ciebie?
A nic. Dostałam okres. Możemy się znowu spotykać, uprawiać sex  - brzmiał uśmiech w słuchawce.




A to fajnie no miło. Pewnie kiedyś się spotkamy i coś porobimy.

Tuesday 5 May 2015

71 Więcej Toxy

Nim Toxy zaczęła pracę na stałe w swojej firmie wypadł mi wyjazd za miasto.
 Akurat do tego, z którego Toxy się przeniosła. 
Trasa była długa około 500km więc fajnie by było z kimś jechać. 
Na stopa nikogo nie wezmę, 
Gosia w pracy więc zaproponowałem Toxy wspólny wyjazd.

To kiedy będziesz? – spytała. Byłem po godzinie. 


Uśmiechy na twarzy bardzo wyraźnie sugerowały, że chcemy się na siebie rzucić. 
Jednak ustaliliśmy z Toxy, że tym razem jesteśmy grzeczni i nic się nie wydarzy. W końca nasza „przyjaźn” ma nie być oparta na seksie.



Podróż około 8 w dwie strony rzeczywiście nie przyniosła żadnych przystanków na sex. Daliśmy radę J



Oferta pracy ,którą Toxy dostała w firmie sprzątającej okazała się być trafna. 
Toxy jest już tam dokładnie 20 miesięcy, sprawdza się, jest zadowolona i ona i firma. 
Zna kilka podstawowych słów i sobie radzi. I to tyle. 
Nie rozwija języka, nie robi prawa jazdy… 
No cóż jej życie…
Dużo o tym rozmawialiśmy, bo można zrobić wiele jak się chce, ale jak ktoś nie chce no to trudno.



Toxy miała pewien plan, który wyszedł dużo, dużo później. Całkiem dobry plan, dobry dla niej…


Nowe mieszkanko Toxy było fajne i miłe, czasem tam wlatywałem po drodze z pracy na kilka minut było sympatycznie.


Kiedyś Gosia się umówiła z Grześkiem ja pojechałem do Toxy. 
Mimo, że pokoik był mały to dało się co nie co tam podziałać. 
Toxy była czasem zbyt głośna a za jej ścianą była córka właścicieli mieszkania i nie chciałem, żeby się w pewnych sprawach zorientowała J.


Miło spędzaliśmy czas, było wszystko sympatycznie i elegancko. 
W tym samym czasie Toxy, która była singlem zaczęła poznawać mężczyzn, potencjalnych „chłopaków” do związku.


Na pytanie czy to fair, że my tu „działamy” a ona z kimś randkuje odpowiedziała mi, że za nic z nas nie zrezygnuje a jej chłopak nie musi nic wiedzieć. Długo ją męczyłem w tej kwestii ale w końcu jeśli tego chce, ja nie mam nic przeciw, układ był fajny, seks też, ciało pycha, co więcej chcieć? W końcu to jej sumienie…




Toxy poznawała trochę ludzi ale zwykle to było jedno spotkanie może dwa i koniec.
 Zawsze coś jej nie pasowało. 
Prowadziła dalej podwójne życie namiętnej kochanki i singielki szukającej rycerza na białym koniu.




Zbliżała się wiosna.

Jakoś na wiosnę zawsze budzą się we mnie instynkty ;) i z reguły mam ochotę na więcej.
 Tym razem Gosia dała się namówić na moją wspólną noc z Toxy w hotelu.


Bardzo fajny pomysł, prawie 24h we dwoje sex, wszystkie możliwe pozycje i szaleństwa. 

Uzbrojony „po zęby” ruszyłem po Toxy. 
Była już gotowa, pachniała już namiętnością. 
Zameldowaliśmy się w hotelu, wypiliśmy po drinku, nastawiliśmy muzykę i zabraliśmy się do pracy. 

Wieczór i noc była długa i burzliwa. 
Rano śniadanie i potem jeszcze na jednen szybki numerek do pokoju. 
Była to niezła noc, bardzo mi się podobało. 

Odwiozłem Toxy i poleciałem do Gosi. 

Friday 1 May 2015

70 Toxy ciąg dalszy

Następnego ranka, a był to czwartek miałem wolne. Zawiozłem Gosię do pracy a sam udałem się na trening.
Minęło kilka dni. Zwyczajnie. Kilka smsów, telefonów, parę fotek na komunikatorze. Miło i sympatycznie.
Toxy pewnego razu mnie poprosiła czy mogę ją do domu odwieźć po pracy. Mogę, nie wiem jaki powód podała, ale miło będzie ją zobaczyć, spędzić chwilę razem, pocałować się kilka razy.
Spytałem Gosi czy nie ma nic przeciw i pojechałem. Kolega Gosi nie był w tym czasie dostępny więc pojechałem sam z Toxy. Dziwne panujące zasady w domu Romów spowodowały, że Toxy bardzo prosiła, żebym nie podjeżdżał pod dom ani w jego pobliże, zatrzymałem auto dwie ulice dalej.
I tak było zawsze, czy to odbierałem Toxy czy ją zawiozłem, a zdarzało się to kilka razy.
Toxy była bez pracy, bo przeniosła się z jednej części miasta do drugiej. Było kilka ofert pracy ale brak prawa jazdy i brak języka dawał jej bardzo małe szanse. Mogła w zasadzie albo tylko pilnować dzieci u kogoś w domu – co było typu „cash to hand”, bez składek ubezpieczenia itp., albo pracować w firmie sprzątającej.
Póki co Toxy postanowiła zostać w „swojej” branży i miała kilka umówionych rozmów o pracę.
Nooo Cześć!!! Co robisz? A wiesz bo mam wielką prośbę…

I tak pomogłem Toxy i jak dzielny szofer obwiozłem ją po kilku dzielnicach miasta, gdzie miała pracować jako opiekunka przy polskich rodzinach…
Dostała jedną dobrą ofertę.
Dzień przed zadzwoniła i podziękowała. Ludzie mieli już plany, pracę itp. i nikogo nie szukali. Toxy zostawiła ich na lodzie bo – dostała ofertę pracy w firmie sprzątającej.
Warunki finansowo porównywalne, ale wspomniane wcześniej składki itp. były dość istotne i przeważającym czynnikiem.
Toxy zmieniła numer telefonu…
Chwilę po otrzymaniu nowej pracy, pojawiły się problemy. Romom przestała się Toxy podobać jako współlokator i kazali się jej wynieść.
Co dziwne i bezwzględne - na drugi dzień i tak też się stało… Są różni ludzie – analizowałem z Gosią i być może Toxy miała pecha… Przyjechałem pod jej dom a tam wszystkie rzeczy na zewnątrz, to wyglądało jakby ktoś ją wprost z domu wyrzucił. Przykry widok i byłem wkurzony widząc taki stan rzeczy. Jak już ustawiłem auto żeby zacząć pakować rzeczy, pan Rom otworzył drzwi i wystawił ostatnią torbę Toxy. Ani be ani me… Nic. Jest i Toxy. Cześć-Cześć. Zaczęliśmy pakować auto.

Dzień wcześniej Toxy wysyłała mi oferty z lokalnego portalu i pytała się co sądzę o tym a co owym mieszkaniu/pokoju. W końcu się okazało, że na tak duże miasto, mamy do obejrzenia tylko 4 pokoje.

Zaczęliśmy je objeżdżać, oglądać, oceniać. Robiło się coraz później… Jakbyśmy nić nie znaleźli to Toxy by musiała przyjść do nas na noc… Tego nie chciałem, ani Gosia też nie. To już za dużo, jednak dom to dom i trochę prywatności. Jedna noc czy dwie, żaden problem, ale zanosiło się na więcej – przy tym jaki brak był pokoi do wynajęcia.
Ostatni dom został u Polaków. Jedziemy. Był to na prawdę malutki ale przytulny pokoik z okienkiem na plac. Lokatorzy to małżeństwo po 50 z córką ok 16l.
Obejrzeliśmy, porozmawialiśmy i mówię do Toxy, że naprawdę jest ok. Pokój i miejsce i ludzie sprawili b dobre wrażenie.
Pytamy się właściciela od kiedy można? A od kiedy chcecie? Od Zaraz… Zaskoczyła go odpowiedź ale był zadowolony bo pokój został wynajęty. Wniosłem wszystkie rzeczy z Toxy do jej nowego gniazdka.

Długi to był dzień i męczący. Już bardzo bardzo chciałem być z Gosią. Za kilka minut byłem już w domu…