Pages

Friday 1 May 2015

70 Toxy ciąg dalszy

Następnego ranka, a był to czwartek miałem wolne. Zawiozłem Gosię do pracy a sam udałem się na trening.
Minęło kilka dni. Zwyczajnie. Kilka smsów, telefonów, parę fotek na komunikatorze. Miło i sympatycznie.
Toxy pewnego razu mnie poprosiła czy mogę ją do domu odwieźć po pracy. Mogę, nie wiem jaki powód podała, ale miło będzie ją zobaczyć, spędzić chwilę razem, pocałować się kilka razy.
Spytałem Gosi czy nie ma nic przeciw i pojechałem. Kolega Gosi nie był w tym czasie dostępny więc pojechałem sam z Toxy. Dziwne panujące zasady w domu Romów spowodowały, że Toxy bardzo prosiła, żebym nie podjeżdżał pod dom ani w jego pobliże, zatrzymałem auto dwie ulice dalej.
I tak było zawsze, czy to odbierałem Toxy czy ją zawiozłem, a zdarzało się to kilka razy.
Toxy była bez pracy, bo przeniosła się z jednej części miasta do drugiej. Było kilka ofert pracy ale brak prawa jazdy i brak języka dawał jej bardzo małe szanse. Mogła w zasadzie albo tylko pilnować dzieci u kogoś w domu – co było typu „cash to hand”, bez składek ubezpieczenia itp., albo pracować w firmie sprzątającej.
Póki co Toxy postanowiła zostać w „swojej” branży i miała kilka umówionych rozmów o pracę.
Nooo Cześć!!! Co robisz? A wiesz bo mam wielką prośbę…

I tak pomogłem Toxy i jak dzielny szofer obwiozłem ją po kilku dzielnicach miasta, gdzie miała pracować jako opiekunka przy polskich rodzinach…
Dostała jedną dobrą ofertę.
Dzień przed zadzwoniła i podziękowała. Ludzie mieli już plany, pracę itp. i nikogo nie szukali. Toxy zostawiła ich na lodzie bo – dostała ofertę pracy w firmie sprzątającej.
Warunki finansowo porównywalne, ale wspomniane wcześniej składki itp. były dość istotne i przeważającym czynnikiem.
Toxy zmieniła numer telefonu…
Chwilę po otrzymaniu nowej pracy, pojawiły się problemy. Romom przestała się Toxy podobać jako współlokator i kazali się jej wynieść.
Co dziwne i bezwzględne - na drugi dzień i tak też się stało… Są różni ludzie – analizowałem z Gosią i być może Toxy miała pecha… Przyjechałem pod jej dom a tam wszystkie rzeczy na zewnątrz, to wyglądało jakby ktoś ją wprost z domu wyrzucił. Przykry widok i byłem wkurzony widząc taki stan rzeczy. Jak już ustawiłem auto żeby zacząć pakować rzeczy, pan Rom otworzył drzwi i wystawił ostatnią torbę Toxy. Ani be ani me… Nic. Jest i Toxy. Cześć-Cześć. Zaczęliśmy pakować auto.

Dzień wcześniej Toxy wysyłała mi oferty z lokalnego portalu i pytała się co sądzę o tym a co owym mieszkaniu/pokoju. W końcu się okazało, że na tak duże miasto, mamy do obejrzenia tylko 4 pokoje.

Zaczęliśmy je objeżdżać, oglądać, oceniać. Robiło się coraz później… Jakbyśmy nić nie znaleźli to Toxy by musiała przyjść do nas na noc… Tego nie chciałem, ani Gosia też nie. To już za dużo, jednak dom to dom i trochę prywatności. Jedna noc czy dwie, żaden problem, ale zanosiło się na więcej – przy tym jaki brak był pokoi do wynajęcia.
Ostatni dom został u Polaków. Jedziemy. Był to na prawdę malutki ale przytulny pokoik z okienkiem na plac. Lokatorzy to małżeństwo po 50 z córką ok 16l.
Obejrzeliśmy, porozmawialiśmy i mówię do Toxy, że naprawdę jest ok. Pokój i miejsce i ludzie sprawili b dobre wrażenie.
Pytamy się właściciela od kiedy można? A od kiedy chcecie? Od Zaraz… Zaskoczyła go odpowiedź ale był zadowolony bo pokój został wynajęty. Wniosłem wszystkie rzeczy z Toxy do jej nowego gniazdka.

Długi to był dzień i męczący. Już bardzo bardzo chciałem być z Gosią. Za kilka minut byłem już w domu…

No comments:

Post a Comment