Następnego ranka, a był
to czwartek miałem wolne. Zawiozłem Gosię do pracy a sam udałem się na trening.
Minęło kilka dni.
Zwyczajnie. Kilka smsów, telefonów, parę fotek na komunikatorze. Miło i
sympatycznie.
Toxy pewnego razu mnie
poprosiła czy mogę ją do domu odwieźć po pracy. Mogę, nie wiem jaki powód
podała, ale miło będzie ją zobaczyć, spędzić chwilę razem, pocałować się kilka
razy.
Spytałem Gosi czy nie ma
nic przeciw i pojechałem. Kolega Gosi nie był w tym czasie dostępny więc
pojechałem sam z Toxy. Dziwne panujące zasady w domu Romów spowodowały, że Toxy
bardzo prosiła, żebym nie podjeżdżał pod dom ani w jego pobliże, zatrzymałem
auto dwie ulice dalej.
I tak było zawsze, czy to
odbierałem Toxy czy ją zawiozłem, a zdarzało się to kilka razy.
Toxy była bez pracy, bo
przeniosła się z jednej części miasta do drugiej. Było kilka ofert pracy ale
brak prawa jazdy i brak języka dawał jej bardzo małe szanse. Mogła w zasadzie
albo tylko pilnować dzieci u kogoś w domu – co było typu „cash to hand”, bez
składek ubezpieczenia itp., albo pracować w firmie sprzątającej.
Póki co Toxy postanowiła
zostać w „swojej” branży i miała kilka umówionych rozmów o pracę.
Nooo Cześć!!! Co robisz? A
wiesz bo mam wielką prośbę…
I tak pomogłem Toxy i jak
dzielny szofer obwiozłem ją po kilku dzielnicach miasta, gdzie miała pracować
jako opiekunka przy polskich rodzinach…
Dostała jedną dobrą
ofertę.
Dzień przed zadzwoniła i
podziękowała. Ludzie mieli już plany, pracę itp. i nikogo nie szukali. Toxy
zostawiła ich na lodzie bo – dostała ofertę pracy w firmie sprzątającej.
Warunki finansowo
porównywalne, ale wspomniane wcześniej składki itp. były dość istotne i
przeważającym czynnikiem.
Toxy zmieniła numer
telefonu…
Chwilę po otrzymaniu
nowej pracy, pojawiły się problemy. Romom przestała się Toxy podobać jako
współlokator i kazali się jej wynieść.
Co dziwne i bezwzględne -
na drugi dzień i tak też się stało… Są różni ludzie – analizowałem z Gosią i być
może Toxy miała pecha… Przyjechałem pod jej dom a tam wszystkie rzeczy na
zewnątrz, to wyglądało jakby ktoś ją wprost z domu wyrzucił. Przykry widok i
byłem wkurzony widząc taki stan rzeczy. Jak już ustawiłem auto żeby zacząć
pakować rzeczy, pan Rom otworzył drzwi i wystawił ostatnią torbę Toxy. Ani be
ani me… Nic. Jest i Toxy. Cześć-Cześć. Zaczęliśmy pakować auto.
Dzień wcześniej Toxy
wysyłała mi oferty z lokalnego portalu i pytała się co sądzę o tym a co owym
mieszkaniu/pokoju. W końcu się okazało, że na tak duże miasto, mamy do
obejrzenia tylko 4 pokoje.
Zaczęliśmy je objeżdżać,
oglądać, oceniać. Robiło się coraz później… Jakbyśmy nić nie znaleźli to Toxy
by musiała przyjść do nas na noc… Tego nie chciałem, ani Gosia też nie. To już
za dużo, jednak dom to dom i trochę prywatności. Jedna noc czy dwie, żaden
problem, ale zanosiło się na więcej – przy tym jaki brak był pokoi do
wynajęcia.
Ostatni dom został u
Polaków. Jedziemy. Był to na prawdę malutki ale przytulny pokoik z okienkiem na
plac. Lokatorzy to małżeństwo po 50 z córką ok 16l.
Obejrzeliśmy,
porozmawialiśmy i mówię do Toxy, że naprawdę jest ok. Pokój i miejsce i ludzie
sprawili b dobre wrażenie.
Pytamy się właściciela od
kiedy można? A od kiedy chcecie? Od Zaraz… Zaskoczyła go odpowiedź ale był
zadowolony bo pokój został wynajęty. Wniosłem wszystkie rzeczy z Toxy do jej
nowego gniazdka.
Długi to był dzień i
męczący. Już bardzo bardzo chciałem być z Gosią. Za kilka minut byłem już w
domu…
No comments:
Post a Comment