Pages

Tuesday 28 February 2012

37 Para – seks bez pocałunków

Mieliśmy małą przerwę w swingowaniu z racji bardzo dużego natłoku pracy i praktycznie braku czasu.
Ale czasami można pójść do pracy niewyspanym i przeżyć dzień w miarę poprawnie.
Napisała do nas parka coś 31 lat ona i ok 35 on, mieszkańcy Irlandii, nazwijmy ich Kate i Colin.
Wysłaliśmy do siebie po kilka smsów w końcu rozmowa przez telefon.
Wymiana informacji co kto lubi, czego nie robi, i zapytałem, ot tak czy całują się z innymi partnerami. Odpowiedziała Kate, że nie, i to nie dlatego, że nie podobamy im się, tylko to jest ich ustalenie które zawarli 5 lat temu, kiedy to wkroczyli w świat swingersów. Z jednym wyjątkiem, ona może się całować z Gosią, ale ani ja ani on nie możemy pocałować dziewczyny z drugiej pary – tym bardziej dziwne!!! Jak by to był całkowity zakaz jestem jeszcze w stanie zrozumieć ale takiego układu już nie za bardzo.
Zabawa bez pocałunków średnio mi się kojarzyła, to jak seks z dziwką, która nie całuje się z klientami, może bo w ustach by miała po każdym dniu jedne wielkie źródło bakterii, a może by ustrzec klientów (bo jeśli panowie kończą w jej ustach a miałaby się z nimi jeszcze całować...).
Zastanawia mnie czy każdy z klientów pieści ją oralnie, a podobno panie prostytutki mają po 10 klientów dziennie, więc każdy następny pan, wkłada język w usta poprzedniego...brrrrrrr...
Ale wracając do tematu, seks bez pocałunków kojarzy mi się właśnie z prostytutką. Jak później pokażę nie tylko mi...
Parka chciała nas spotkać, Kate bo to jej nr telefonu mieliśmy bbb zachęcała do spotkania, opisywała jak to dzika jest w łóżku i jakiego to wspaniałego loda robi oraz minetkę.
Colin też był dobrze reklamowany, smsy były w stylu rozpalających...
Miałem mieszane uczucia, ale z Gosią się zdecydowaliśmy spotkać... Gosia powiedziała, że to będzie coś nowego jakieś nowe wyzwanie więc nic tylko do dzieła.
Parka chciała od razu zarezerwować pokój, ale to nie było coś co nam pasowało bo nie spotkaliśmy się jeszcze, a pomimo że oni byli zdecydowani my mogliśmy powiedzieć nie.
Usiedliśmy sobie grzecznie w barze/kawiarni hotelowej, zamówiliśmy po napoju i czekamy.
„Tyci” ok 30min mieli opóźnienia, coś co nas bardzo złości no ale w końcu dojechali.
Cześć, cześć to ja to ona to on to on, miło Was poznać.
Ok, może 30 min rozmowy, i się zdecydowaliśmy. Gosi się oczy świeciły na pana, panu na Gosię, pani nie była jakaś super ale co tam, czemu nie?
Colin poszedł wynająć pokój, wrócił po chwili, chciałem się z nim rozliczyć 50/50 ale powiedział, że później wrócimy do rozmowy.
Weszliśmy do pokoju, i zaczęliśmy się z Gosią całować, oni byli już częściowo rozebrani, tak bez gry wstępnej... W zasadzie czekali, żeby się od razu wymienić, ja sobie nie wyobrażam bez gry wstępnej a może i tak ale bez pocałunków, nie działa to ze mną...
Wylądowaliśmy na łóżku Colin i Kate wzięli w obroty Gosię, ja się poczułem trochę z boku ale tylko przez chwilkę.
Kate zdjęła ze mnie spodnie i bieliznę i zaczęła pieścić ustami (fatalnie, pomimo takiej reklamy!!!).
W jakimś tam czasie zabawy założyłem ubranko i wszedłem w Kate. Dziewczyna raczej za mało aktywna jak na mnie i nie miała idei, ciągle pytała Jak chcesz?
Każdy z nas facetów lubi i ma w naturze dominować ale jest świetnie jak partnerka też ma pomysł.
Gosia z Colinem frunęli, on był tak napalony ojej, widać, że Gosia go pociągała, zresztą się nie dziwię, bo jest śliczną kobietą. Kate była raczej średniej urody ale mieściła się w „granicach”.
Może to i brutalne ale każdy ma swoje granice w ramach których jest w stanie iść z kimś do łóżka...
Zabawa z Kate była dziwna, na początku byłem jakoś podniecony ale to było 50% mocy a potem zupełnie zanikła... Nie pociągała mnie ta dziewczyna. Cieszyłem się, że chociaż Gosia ma niezła zabawę i jęczy z rozkoszy, moją partnerkę doprowadziłem do orgazmu w kilka minut, usta, paluszki i jej cipeczka – odpłynęła:).
Mieliśmy małą przerwe i bawiliśmy się znowu, najpierw ze swoimi partnerami, ach Gosia i jej usta :), Gosia się położyła, ja miałem w niej palce a Colin po prostu podszedł z gumką na instrumencie i stanął obok mnie czekając aż wyjmę palce bo on chciał wejść...
Gosi się podobał pierwszy numerek, mimo że nie doszła, więc wpuściłem Colina.
A Kate zaczęła się mną zajmować, bezskutecznie.
Colin się wyczerpał więc ja wróciłem do Gosi, kilka pocałunków i byłem twardy jak skała, oni siedzieli z boku patrzyli jak szalejemy a Gosia jęczała tylko jak zaczęła szczytować.
Potem wzięła mnie do ust i zdziałała magię, za co ją obficie wynagrodziłem.
Kate i Colin chwilkę potem zaczęli się razem bawić z podobnym finałem.
W trakcie całej zabawy dziewczyny się kilka razy całowały, ja nie zamierzałem jej ust dotykać moimi, a Colin pocałował Gosię ale szybko się ocknął i cofnął usta... Złamał sam swoją zasadę (właściwie Kate, bo to jej głównie zależało na niecałowaniu), wychodzi na to że pocałunki są ważne i nieodzowne, nawet jak się ma tę dziwną zasadę o pocałunku jako „ostatniej naszej tajemnicy”...
Spytałem tylko na końcu co z opłatą za pokój, Colin skwitował, że następnym razem my zapłacimy...
Nie będzie następnego razu, nigdy więcej bez pocałunków, to w nich jest zawarta cała magia...
Krzysiek

PS Zapytałem na jednej ze stron dla swingersów co sądzą o seksie bez pocałunków, odpowiedzi są po angielsku, jak je przetłumaczę to wrzucę.

Sunday 26 February 2012

36 Obiecanki

Życie bywa zaskakujące. A jeśli chodzi o swing to tu możecie napotkać na niesamowite niespodzianki.
Poznaliśmy nasz pierwsza miedzy narodową parkę. Sympatyczni ludzie nie mogę powiedzieć mam nadzieję się a nimi jeszcze spotkać ;) Kontakt jaki mieliśmy był całkiem sympatyczny i bardzo mocno na siebie wszyscy działaliśmy. Jednym słowem zaiskrzyło niemal natychmiast.
Ja nie jestem osobą która lubi obiecywać raczej zostawiam otoczkę niepewności. Każdy ma inne oczekiwania i inne spojrzenie na prezenty i niespodzianki.
Korespondując z potencjalnymi partnerami nie wspominam jak dobra jestem czy mogę być w sprawach sexu. Każdy ma inne oczekiwania wiec moje umiejętności mogła być dla mężczyzny zbyt słabe i może czuć się rozczarowany, a to jest raczej sytuacja której wszyscy chcemy uniknąć. Zatem pytając mnie czy jestem dobra w łóżku powiem ze lubię sex i jestem bardzo "ruchliwa" bądź dynamiczna w tych sprawach. Że lubię sex namiętny, długi i romantyczny w blasku świec, jak również spontaniczny szybki sex w samochodzie, pociągu czy na stole w kuchni. Opowiem również co lubię dawać od siebie w szczegóły typu "jak" nie będę się wdawać w ocenianie czy dobra jestem "w te klocki" czy nie.
Wracając do naszej pary, dziewczyna sympatyczna choć odrobinkę nieśmiała, on bardziej śmiały i BARDZO konkretny. Wcześniej już Krzysiek pisał o Michelle i Anthonym. O nich właśnie mowa. Podczas wymiany informacji i uprzejmości Michelle pochwaliła się jak to świetnie radzi sobie z pieszczeniem usteczkami wrażliwych części męskich. Bardzo dobrze pamiętam błysk w oku Krzyśka i jego szeroki uśmiech :). Podobno była mistrzynią w tej dziedzinie, tak przynajmniej o sobie pisała.
Wieczór nastał i pieszczotek czas również :) zabawa mijała miło i wiele miłych chwilek mineło. Ale... twarz Krzyśka podczas "mistrzowskiego loda" była nieco mniej uśmiechnięta niż wtedy gdy otrzymał od Michelle wiadomość o tym jaką ma wprawę w tej dziedzinie. Po wszystkim okazało się ze rzeczywiście Michelle była całkiem dobra kochanką ale niestety mistrzowski oral nie sprawdził się i oceniony został raczej nisko.
Żeby było zabawniej w ubiegłym tygodniu sytuacja była niemal identyczna, tyle ze już z inną parą /dziewczyną. To była dość szybka akcja kilka maili , smsów 2 telefony i spotkanie na kawkę było już umówione. Ponieważ ja pracowałam raczej nie mogłam wziąć udziału w konwersacji wstępnej ale byłam na bieżąco. Rozbawiło i nieco zmartwiło mnie ze dziewczyna napisała kilka zdań o tym jak świetna jest w łóżku i w miłości francuskiej. Tym razem podeszłam do tego ciut chłodniej i ostrzegłam Krzyśka żeby nie robił sobie większych nadziei, lepiej niech go dziewczyna mile zaskoczy :).
Spotkaliśmy jak się okazało z całkiem sympatycznymi ludźmi i niemal od razu wiedzieliśmy ze za chwilkę zrobi się gorąco. I faktycznie było gorąco. Pokój hotelowy bardzo szybko wypełnił żar namiętności... ale nie wszyscy się świetnie bawili. Krzysiek był nieco zaskoczony brakiem inicjatywy i ospałością dziewczyny. Była powolna i raczej nie wiele wiedziała o pieszczotach oralnych. Nawet ja to zauważyłam ;) Nie rozumiem czym albo dlaczego się tak chwaliła. Był jeszcze jeden drobiazg o którym warto wspomnieć. Para ta ma umowę miedzy sobą taką ze nie całują się z innymi. Pocałunek jest tylko i wyłącznie dla nich. Dziwne ale prawdziwe. O tym będzie osobny post :).
A wracając do wychwalania swoich umiejętności trzeba bardzo poważnie wziąć pod uwagę że każdy ma totalnie inny poziom odczuwania przyjemności i inne doświadczenia z tym związane. Komuś może wystarczyć szybki mały pocałunek w penisa a inny potrzebować będzie złożonych pieszczot "deep throat"  podszczypywanie głaskanie i to wszystko w tym samym czasie musi się dziać żeby partner odczuł przyjemność.
Jestem zdania ze lepiej mile zaskoczyć niż narobić komuś nadziei a potem tego kogoś rozczarować... 
Szkoda siebie i potencjalnego partnera...
Gośka

Wednesday 22 February 2012

35 Przysięga małżeńska, wierność, zdrada?


Troszkę z małym opóźnieniem piszę posta, bo mamy remont w domku i jak pewnie wiecie zajmuje to trochę czasu.
Postanowiłem dziś poruszyć kwestię, z którą każdy swingujący się spotka, a już na pewno małżeństwa.
Otóż, podążając tym co pisze prasa i reporterzy szukający „Pulitzera” kwestia swingu często jest nazywana w prasie, w Internecie czy choćby na niektórych forach jako „zdradzanie się nawzajem”, „wspólne zdradzanie się”, „zdradzanie na oczach małżonka”.
Praktycznie nigdzie się nie spotkałem z określeniem innym niż właśnie zdrada.
No właśnie czemu, dlaczego tak jest to ostro nazywane?
Ludzie piszą, że seks w większym gronie jest grzechem, zboczeniem i że pójdziemy do piekła.
Dodam, że spora część tych ludzi to głęboko wierzący katolicy – ośmielam się tu tak pisać gdyż sam jestem katolikiem, więc należę do tej właśnie grupy etnicznej, toteż wyrażam zdanie jako członek tej grupy na podstawie obserwacji.
Nie mam na celu nikogo obrazić, jestem daleki od tego i co więcej szanuję każde wyznanie i każde przekonania (choć nie jest to jednoznaczne z tym, że się zgadzam). Ale dość polityki.
Otóż zauważyłem , że w tej właśnie grupie, jak w innych też, oprócz haseł zdrada i zepsucie, padają też hasła pedały, pedofile itp.
Czasopisma, telewizja które teraz przezywają boom w związku z nowym tematem w „eterze” szaleją na punkcie swingowania.
Nawet w naszej rodzimej TV powstał serial dotyczący min. swingowania, i założę się, że będzie się cieszył ogromną popularnością:).
I kto to będzie oglądał? Chyba nie tylko swingersi, ateiści i ta zła część świata? :)
Ludzie się wyrażają obrzydliwie o swingowaniu, to grzech, źródło chorób (i owszem może być) i po prostu zdradzanie się.
Seks zbiorowy to coś niedopuszczalnego i krytykują coś co może być naprawdę wspaniałe i piękne.
A spytajcie jakiegokolwiek faceta z grupy krytykujących, czy nie chciałby się przespać z dwoma 'aniołkami'? Zaprzeczy? Ok. Postawmy przed nim dwie piękne kobiety i zadajmy to samo pytanie, pewnie już ma ciasno w spodniach...
A jak z Paniami? Nie marzą o Dawidzie Beckhamie albo Banderasie? Czy to normalne, mając męża myśleć jakby to było mieć innego faceta?
W przypadku swingersów – TAK, a w pozostałej grupie społecznej?
Więc wydaje mi się, że jednak kilku przeciwników swingowania, znalazło by się w trójkącie bez większych oporów.
Zmienili by zdanie?
Kto wie...
Widziałem, gdzieś artykuł (zapomniałem skopiować – ale poszukam na następnego posta), że swingersów utożsamia się właśnie z gejami, czy też bardziej po polsku z pedałami, lesbami i pederastami, czyli wszystkim co się da, pewnie jeszcze kradniemy i się kurwimy:P.
Nie powiem, bo w swingu są geje, i panowie bi, są też lesbijki, ale 90% całości stanowią pary będące w związkach heteroseksualnych (nie znaczy to, że są oni heteroseksualni, mogą być, szczególnie panie, – bi - jak to jest u nas z Gosią ).

Celowo nadałem taki a nie inny tytuł dzisiejszego posta, bo w przysiędze, w każdym języku jest mowa o zdradzie, jakoś tak to szło:
...'I ślubuję Ci miłość i wierność, i że Cię nie opuszczę aż do śmierci.'
Bardzo poważne słowa i niosą potężną informację, którą nie wszyscy potrafią dobrze odczytać.

Właśnie to słowo wierność.
Sami jak przysięgaliśmy sobie myśleliśmy, że chodzi o zdradę(w domyśle seks z innym partnerem) ale czy na pewno?
Ani ja ani Gosia nie uważamy swingowania za zdradę.
No bo jak zdefiniować zdradę?
Czy jak uprawiam seks z inną kobietą, a Gosia z innym mężczyzną, jesteśmy razem, czy to w mieszkaniu czy w pokoju, czy to jest zdrada?
NIE
NIE
NIE
Bo przecież, jesteśmy razem, a nawet jeśli bylibyśmy osobno, a oboje wiemy co robimy, i się na to zgadzamy, chcemy tego to czy to jest zdrada?
Przecież to tylko/aż seks z innym partnerem w pełnej świadomości i wiedzy mojej i Gosi. Więc nie widzę tu prawidłowego zastosowania słowa zdrada.

Wg mnie klasyczna zdrada ma miejsce kiedy czy to ON czy to ONA idzie i się spotyka z innym/inną i uprawia z nim seks, ale dla mnie zdradą będzie też jak go pocałuje, zdradą będzie, jeśli wykroczy poza granice które ustaliliśmy.
Więc wierność to być przy swoim partnerze, wspierać go być z nim na dobre i złe, ale niekoniecznie zmonopolizować łóżko.

Czy w swingowaniu można zdradzić?
I owszem, choć zdrada w swingu jest totalną głupotą.
Użyję tu nas jako przykładu.
Pomyślcie, macie możliwość uprawiania seksu z kim chcecie, z każdą kobietą, która Was pociąga czy mężczyzną, i u nas tak jest, jeśli ktoś mi się bardzo podoba to mogę ją zaprosić do nas do sypialni, jeśli Gosia zobaczy gościa który tak ją będzie pociągał, że zechce się z nim przespać – proszę bardzo, czemu nie.
Ale wszystko jest jasne i klarowne, nie ma niedomówień i robienia czegoś za plecami, bo i po co?
Szkoda by było stracić coś co się budowało tyle lat, poza tym po co? Dla jednego numerku?
Oszustwa itp.? Bez sensu:)

Ale zdrada może się zdarzyć.
Np. po całonocnej zabawie jeden z partnerów wychodzi do pracy, a było ustalone, że bawią się zawsze razem, tzn. w tym samym czasie (niekoniecznie w 1 pokoju, mogą być osobne).
I załóżmy parka miała trójkącik, niech będzie 2k i 1m :D:D:D:D
I sobie idzie Kowalski do pracy, a jego żona zostaje w domu z koleżanką – Nowakową.
I dziewczyny mają się ku sobie i zaczynają się całować dotykać wsuwają paluszki i liżą sobie cipeczki. Załóżmy, że przestaną po kilku może 3-5 minutach, ale już coś się stało. I to jest zdrada. Wcale nie musi być tak, że zdrada to jak penis wędruje do pochwy.
Poza tym co dziewczyny mają sobie wsunąć?
Więc to jest zdrada.
Dodam tylko, że dziewczyny tak głośno wzdychały, że za ścianą Goździkową obudzili.

I takie jest moje zdanie.

A na koniec, swingując nie krzywdzę nikogo, nie robię nic za plecami mojej żony, jestem jej wierny, kocham ją i szanuję.
Poza tym chodzę do Kościoła (czasami), mam komunię itp. bo jest to zgodne z moim sumieniem. Poza interpretacja pewnych starych pism mogła być manipulowania, więc, zgodnie z Waszym sumieniem i nie krzywdząc nikogo zachęcam do swingowania.

Krzysiek +

Friday 17 February 2012

34 Meet and Greet

Nie zniechęceni kolejnym doświadczeniem udaliśmy się na wielką imprezę „Meet and Greet”.
Nie byliśmy jeszcze na takiej imprezie nigdy, trochę czytaliśmy o nich na forum internetowym, jednej ze stron dla swingersów, z której to od jednego z organizatorów otrzymaliśmy zaproszenie.
Bardzo interesująca opcja, w jednym miejscu spotkało się ponad 300 swingersów i my byliśmy jedynymi Polakami. Było kilkoro obcokrajowców ale nie wielu. Prawie 100% uczestników to byli anglojęzyczni goście.
Spotkanie miało miejsce w jednym z wielu hoteli u nas w okolicy. Lista miejsc była ograniczona i jak ktoś się spóźnił to nie dostał zaproszenia. Impreza była zamknięta i nikt obcy nie miał szans wejść do środka.
Bardzo ciekawi takiego „eventu” praktycznie na samym początku się zapisaliśmy, może w w drugi dzień po ogłoszeniu spotkania i dobrze, bo nasze zaproszenie miało już numer powyżej 70, także śmiem twierdzić, że po kilku dniach, może po tygodniu wszystkie się rozeszły.
Jak wspomniałem spotkanie miało miejsce w hotelu, prawie każdy hotel ma w swojej ofercie salę bankietową tak też było i w tym przypadku.
Zastanawiam się teraz ilu z Was się nasunęło pytanie, jak to wyglądało :), czy w tej sali bankietowej wszyscy uprawiali seks za zamkniętymi drzwiami?

Ha, nie!

To było spotkanie charytatywne, na tym hm..może jeszcze nie balu ,choć wszyscy prawie mieli suknie wieczorowe i była mała dyskoteka, na tym party zbieraliśmy pieniądze na jedno z dzieci w pobliskim szpitalu, które hm...bardzo potrzebowało pieniędzy na specjalnie szczepionki.
Cel był super, pieniędzy się trochę zebrało, no i oficjalnie to było spotkanie na cele charytatywne.
Przy wejściu był mały plakat z informacją co się w środku dzieje i po wejściu przy samych drzwiach siedziała grupka ok 4 osób z długą listą, na której były wypisane wszystkie nr zaproszeń i loginy ze strony www.
Byliśmy jednymi z pierwszych przybyłych gości, sala była ogromna, spokojnie mogła pomieścić jakieś 500 osób.
Na sali były ogromne okrągłe stoły na ok 20-25 osób i tych stołach było kilka, potem trochę mniejszych. Mieliśmy barek z 4 barmanów, i później jeszcze była ochrona, kiedy ilość sprzedanych drinków osiągnęła pewien pułap.
Nikt absolutnie nikt nie był niegrzeczny czy też pijany (kilku paniom się zwyczajnie w głowach zakręciło), nikt zupełnie, towarzystwo raczej starsze wiekiem, średnia wieku spokojnie po 42-44 lat. Wszyscy tylko mówili, że my tacy młodzi jesteśmy a my z Gosią się tylko w duchu śmialiśmy, że jeszcze tyle lat zanim będziemy w wieku tych ludzi, i tyle mamy jeszcze do przeżycia :).
W każdym razie wybraliśmy sobie stolik, zamówiliśmy napoje/drinki i siedzieliśmy.
Sala się napełniała i napełniała stoliki robił coraz bardziej napełnione a przy tym stoliku cały czas sami.
Nie koloryzując, muszę przyznać, że nawet pomimo naszej opinii o nas samych, że jeszcze trzeba popracować, to byliśmy ciasteczkami na spotkaniu i chyba nikt nie był w stanie takich ciasteczek nadgryźć...
Kiedy zupełnie się sala napełniła i jedyne miejsca wolne były przy nas wtedy się dosiadła grupka kilku osób.
Na przyjęciu poznaliśmy wielu nowych ciekawych ludzi. I owszem później byli ludzie w naszym wieku też, ale dosłownie garstka, a takich z którymi byśmy chcieli zawrzeć bardziej intymną znajomość była połowa tej garstki a może tyci mniej.
Prawie wszyscy obecni na party mieli zarezerwowane pokoje, i zgodnie z zasadami na party, gdzie nie wolno było robić seksualnego (i owszem pocałunki się sypały ale nic więcej), każdy kto miał ochotę na coś więcej wychodził do pokoju i tam działał. Bardzo nas zaskoczyła świadomość tego, że tam każdy każdego zna, to było jak spotkanie wielkiej rodziny na festynie.
Ludzie byli bardzo mili, nie narzucający się i nader przyjaźni.
Jak tylko zniknąłem w toalecie nie musiałem się martwić o Gosię, do której natychmiast ktoś się dosiadał :).
Gosię by w swoim pokoju ugościło bardzo wielu panów i par, ja jak to facet, zawsze w cieniu ;), ale też nie mam przyjemności (choć nie próbowałem i nie mam zamiaru) iść do łóżka z ledwo trzymającą się na nogach kobietką. Tym razem raczej obserwowałem ludzi, zagadałem do kilku pań, coś w rodzaju co słychać niż flirt i chodźmy na górę.
Gosia bardzo lubi tańczyć, i muzyka która była nam serwowana, coś między 70-90 latka aż unosiła. Więc na zmianę raz ja Gosię raz Gosia mnie porywała na parkiet:).
Cała impreza skończyła się ok 3 rano, wszyscy ładnie i grzecznie, ze „zdobyczami” lub bez udali się do swoich pokoi...
Krzysiek

Monday 13 February 2012

33 Szlachetne zdrowie...

Mało lubiany temat ale bardzo ważny, Krzysiek wspominal o Neli.
 Sympatyczna dziewcznyna pełna energii i pomysłów. W łózku zaskakiwała śmiałością, pomysłowością i otwartością. pierwsze nasze spotkanie było bardzo intensywne. Wszyscy się świetnie bawiliśmy. Dla Neli było to pierwsze doświadczenie w swingu. Musze przyznać ze jak na pierwszy raz w trójkącie dziewczyna spisała się fantastycznie. Pocałunkami i dotykiem pieściliśmy nagie ciała, Neli wiła sie z rozkoszy, jej dłonie wędrowały po moim ciele, czułam jej przyspieszony oddech. Krzysiek ustami pieścił jej cipeczkę. Słodki zapach perfum i dobra muzyka w tle dodawały mocy tym niesamowitym chwilom.
Aż miło wspomniec szaloną noc pełną uniesień i westchnień. Oczywiście że umówiliśmy sie na kolejne spotkanie.
Po raz kolejny Neli wpadła do nas. tzn odebraliśmy ją z koncertu na który przyjechała do naszego miasta z koleżanką ( o której tez kilka słów kiedyś napiszemy :). Podobnie jak poprzednim razem zabawa zapowiadała się bardzo gorąco. Pocałunki, nagie ciała, uśmiech i radość ze spotkania. Tak czekaliśmy na spotkanie z Neli. Wiedziała co robi i czego chce. Bawiliśmy się świetnie. Po skończonej zabawie leżeliśmy sobie na łóżku zadowoleni i odprężeni. Tematy się nie kończyły. Neli potrzebowała skorzystać z łazienki. wstała i ku naszemu szczeremu zdziwieniu zobaczyliśmy jak małe stróżki krwi powoli spływają po jej nogach. Zaniepokojona sytuacją spojrzałam na Krzyśka, który porozumiewawczo spojrzał na mnie. Podeszłam do łazienki, zapukałam do drzwi i zapytałam Neli jak się czuje. Powiedziała ze wszystko jest ok. Wspomniałam o krwawieniu.... Otworzyła drzwi i z rumieńcem na twarzy i lekkim uśmiechem powiedziała ze wszystko ok, ze już kilka razy jej się takie coś przytrafiło. Tłumaczyła to spiralką...
Byliśy z Krzyśkiem przerażeni, ja też mam spiralkę i owszem bywało ze krwawiłam ale było to raczej plamienie a nie stróżki spływające po udach. Dużo rozmawialiśmy i natychmiast tez wyraziliśmy swoje obawy zarówno o nia jak i o własne zdrowie.
Neli opowiedziała historie jak to podczas któregoś z kolejnych krwawien wylądowała w szpitalu... To na dobre mnie wystraszyło...
Tej nocy juz sie nie bawiliśmy.
Rano krwawienie nie ustało... Nalegaliśmy z Krzyśkiem żeby udała się do szpitala na badanie. Zaproponowaliśmy cały "serwis" zabukowanie wizyty, transport... Odmówiła tłumacząc ze to już nie pierwszy raz, ze wszystko to minie za kilka naście godzin. Nie nalegaliśmy ale też regularnie podkreślaliśmy jak ważne jest dla nas zdrowie nie tylko nasze.
Kilka dni zajęło Neli podjęcie decyzji o wizycie u lekarza. Nawet jej mąż nie był w stanie przekonać że powinna się zbadać. Jej decyzja bardzo mnie zastanowiła i zaniepokoiła.
Ja sama niemal natychmiast umówiłam się na wizytę. Nie obyło się tez bez podstawowych badań krwi...
Neli- świetna dziewczyna jeśli chodzi o łóżko ale my jej juz podziękowaliśmy. Niestety nie chcemy w żaden sposób ryzykować. Z krwią nie ma żartów nie była to miesiączka ani żadno "mechaniczne" uszkodzenie, jej samej trudno było  określić co się z nią dzieje, ani też nie chciała się zobaczyć z lekarzem. Przyczyna krwawienia... do tej pory nie znana.
Być może nasze układy były by nieco inne na dzień dzisiejszy gdyby Neli poważnie podeszła do sprawy i odwiedziła gabinet ginekologiczny w pierwszym możliwym terminie, bez oszukiwania siebie i wszystkich po kolei ze wszystko jest ok. Jak można ufac komuś kto nie troszczy się o swoje zdrowie?
Wspólnie z Krzyśkiem bardzo dbamy o zdrowie i regularnie odwiedzamy lekarzy. Tego też oczekujemy od naszych swingujących partnerów. Nie prosimy nikogo o zestaw aktualnych badań ale bardzo często znikam w kuchni z pania i "plotkujemy" sobie o przypadkach i w międzyczasie o ostatniej wizycie u ginekologa. o tym jak łatwo można sobie i innym skomplikować życie. Nie jest to temat łatwy ani przyjemny. Można go w bardzo żartobliwy sposób poruszyć, wczale nie musi to być "szkolna odpytywanka" .
Na jednym z portali dla swingersów jest podstrona poświęcona informacjom zdrowotnym. Opisane sa podstawowe badania, co warto wiedzieć o chorobach, do kogo się zgłosić z problemem. Regularnie autorzy zachęcają do badań i przypominają jak ważne jest dla swingersów dbanie o zdrowie zwłąszcza  w intymnych miejscach.

Ja nie będę sie rozpisywać o Chorobach Przenoszonych Drogą Płciową  (ang. STD -
sexually transmitted diseases) polecam wrzucić w wyszukiwarke. Zdjęcia robią wrażenie ..... brrr ...
Życze wszystkim dużo zdrówka :)
Gośka

Friday 10 February 2012

32 Randka z Polakami

W międzyczasie nawiązali z nami kontakt Przemek z Basią.
Ich profil jasno wskazywał, że są Polakami i mimo że zawsze jesteśmy „na świeżo” do nowych znajomych to znajomości z rodakami mieliśmy już na dość.
Język i poziom jaki zaprezentowali w mailach Przemek i Basia bardzo nas zaskoczył, na tyle, że po kilku dniach się spotkaliśmy u nich w domu. Poznaliśmy się na portalu dla swingersów i jak wspomniałem wcześniej spotkaliśmy się bardzo szybko.
Im dłużej jesteśmy w swingu tym mniej czasu na przemyślenia potrzebujemy i o wiele łatwiej przychodzi rzucanie 'tak' albo 'nie'. Tak samo jest ze spotkaniem. Basia i Przemek, Przemek i Basia byli początkujący. .i żadnej większej rzeczy 'nie popełnili'. Spotkaliśmy się w jedno popołudnie, jakże milo jest gdy ktoś wychodzi na przeciw by Cie przywitać:). Spędziliśmy u nich ok 6h, rozmawialiśmy o rożnych rzeczach zupełnie nie związanych ze swingowaniem, dało się zauważyć ze są zestresowani i pomimo kilku prób nawiązania do tematu - omijają go. W końcu jakoś na niego weszliśmy i zrobiło się trochę ciekawiej. W końcu z Gosia się wymieniliśmy spojrzeniami i wiedzieliśmy, ze chcemy z Ta parka zrobić coś więcej. I ja i Gosia chcieliśmy ich pocałować, udało się tylko mi. Poprosiłem o szklankę wody, poszliśmy do kuchni, potem w pewnym momencie położyłem dłoń na twarzy Basi i ja pocałowałem. Była bardzo zestresowana. Później Gosia mi powiedziała, ze Przemek był bardzo nie śmiały i uciekał :). W każdym razie byliśmy zdecydowani na zabawę. Basia z Przemkiem wpadli do nas i po milej kolacji rozdzieliliśmy się. Zatrzymałem Basie na schodach i zacząłem całować, była bardzo śmiała aż tu nagle pojawił się Przemek, jak gdyby nigdy nic, ja się zmieszałem, bo nie próżnowałem, oboje mieliśmy na siebie ochotę :). Zamienił tylko słowo z Basia i zszedł na dół do Gosi. Szaleliśmy na łóżku a gra wstępna była bardzo długa. Basia była ok, kilka fajnych momentów spędziliśmy razem, coś czułem, ze nie do końca Gosia ma taka zabawę jak ja, bo po pierwszej zabawie długo nie mogłem się rozkręcić. A jak Gosia powiedziała Przemek nie spisał się wogóle, był tak zestresowany, ze nie był w stanie stwardnieć, i owszem zadbał o Gosie, no ale nie było pełnej zabawy... Podziwiam Gosie bo na tylu facetów 2 tylko w jakiś sposób się sprawdziło w tym 1 bardzo dobrze. Basia była ok, ale nie na tyle by mi dech w piersiach zatrzymać.

Zawsze sobie z Gosia życzymy by trafić na takich partnerów jak my może się to kiedyś uda. Następnego dnia po śniadanku nasi goście wyjechali, są aktywni i działają w świecie swingersów ale ani oni ani my nie wychylaliśmy się z jakąkolwiek propozycja.

Zwykle pary które do nas pierwsze przyjeżdżały szybko się kończyły, i
nie było okazji być u kogoś gościem, a jednak przyjecie kogoś, to szykowanie, gotowanie, w końcu pranie pościeli, ręczników itp. I nie w tym nic złego ale zwykle okazuje się, ze nie warto...
Dlatego party, gdzie się płaci kilka euro za apartament(pary się składają) , i potem wychodzi i wraca do swojego domku jest bardzo ciekawa opcja.
Krzysiek

Wednesday 8 February 2012

31 Party numer 2

Nie pamiętam dokładnie dat, ale może tydzień lub 2 po poprzedniej imprezie pojechaliśmy na imprezę do Johna. Impreza była w apartamencie (są hotele, które oprócz pokoi posiadają apartamenty). Jak wiecie z poprzedniego postu zostaliśmy zaproszeni dzięki poleceniu czarnego kolegi.
Dojechaliśmy na miejsce,nieco spóźnieni i John – host imprezy do nas zadzwonił na kilka chwil przed tym jak dotarliśmy na miejsce. Wjechaliśmy powoli na parking, John już był na dole, wskazał nam miejsce gdzie zaparkować samochód.
Przywitał nas i się przedstawił, wspomniał o ilości par która już jest i o tym, że czekamy jeszcze na jedną a może 2 parki.
Od razu nam powiedział ile każdy się zrzuca na apartament i daliśmy mu pieniądze.
W apartamencie było kilka par ale wiekiem sięgającym poza 40, trochę dalej niż my jesteśmy.
Przywitaliśmy się z każdym uczestnikiem imprezki, wymieniliśmy uprzejmości. Tym razem zabraliśmy ze sobą tylko butelkę wina, dla nas, wg zasady BYOB (bring your own beverage).
Każdy przyszedł tam po to by się bawić i każdy sobie zapewniał drinki i ewentualną przekąskę.
Na imprezce był nasz czarny kolega, którego bardzo serdecznie przywitaliśmy i jego drugi kolega, też ciemnoskóry.
Niedługo potem oboje czarni panowie się rozebrali do slipek i paradowali pomiędzy gośćmi.
Nazwaliśmy ich „ruchaczami” no bo tak to wyglądało, kolesie przyszli, rozebrali się i dawaj chcemy ruchać...

John powiedział nam po chwili, że ktoś się już bawi, poszliśmy z Gosią zobaczyć, przejść się po apartamencie, całkiem spory i w sam raz dla hmm ok 20 ludzi.
W największym bedroomie był John, czarnoskóry kolega oparty o komodę i singielka mająca z przodu i z tyłu dżentelmena;).

Układ, który się bardzo Gosi podoba, ale brak konkretnych panów, żeby zaprosić do nas i zrobić trójkącik 2m i 1k (w układzie para-para, Gosia była tak ale tylko przez kilka chwilek).

Spojrzeliśmy na siebie i spytaliśmy czy możemy się dołączyć.
Dostaliśmy wręcz zaproszenie i się przyłączyliśmy. Najpierw ja z Gosią, zaczęliśmy się całować i rozbierać. Czarnoskóry kolega pomagał nam, mimo iż nie był potrzebny, pomógł Gosi zdjąć stringi i chyba spódniczkę, tzn. zsunął je od kolan w dół, bo Gosia już była na mnie.
I tak powolutku się przybliżaliśmy do parki obok, aż w końcu Gosia zaczęła się całować z Cindy i z Johnem, pomogła też Cindy i John miał przez chwilkę „double blow joba”. John skończył zabawę i się zawinął do Gości, na łóżku zostaliśmy ja, Gosi, Cindy, jeden czarny pan, i nasz znajomy czarnoskóry.
Wziąłem Gosię od tyłu i dosłownie przed jej twarz nago położył się ten czarny koleś.
Dosłownie przed twarz Gosi wjechał ze swoją czarną „pałką” i zaczął machać przed oczami Gosi, starał się ja przyciągnąć aby go wzięła do ust... Byłem w szoku, Gosia też!!!
Bez pardonu się koleś wepchał, ani be ani me, po prostu weź go do buzi...
Gosia go ugryzła w udo, a ja dałem do zrozumienia „pajacowi”, że Gosia jest nieśmiała i nie ma ochoty na zamianę i zabawę z kimś innym.
Czarny natręt się zmył. Co ciekawe miał przyczepione do majtek coś co wyglądało z daleka na paczkę chipsów, ale jak się przyjrzałem były to prezerwatywy, może z 50...
Został na łóżku drugi czarny kolega, który mnie się pytał czy chcę się zamienić dziewczynami a ja go skierowałem do Gosi, Gosia skinęła głową i poszedłem do Cindy a czarny kolega po przebraniu się w świeże „ubranko” wszedł w Gosię.
Chwilkę się bawiłem z Cindy, całowaliśmy i była na mnie, potem wróciłem do Gosi.
Mit o czarnych wielkich „narzędziach” prysnął. Otóż panowie ci mają większe rozmiary, ale też problem z erekcją, i Gosia była bardzo rozczarowana, tym bardziej, że on skończył bardzo szybko...
Tragedia, Gosia już ma dość tego typu egzotyki.
Napisze Wam :).
Zostaliśmy sami na łóżeczku i się jeszcze kochaliśmy, ku mojej radości Gosia niesamowicie głośno jęczała i miała bardzo odczuwalny orgazm:D
Wzięliśmy prysznic i poszliśmy do livingu.
Tam siedzieli czarni panowie, nasz znajomy wyraźnie niezadowolony i rzucił nam niemiłe spojrzenie. No cóż, nam to generalnie wisi...
Porozmawialiśmy jeszcze z innymi ludźmi, których było jakoś dziwnie mało. Okazało się, że oni po cichutku grzeszą w drugiej sypialni, zapraszali nas do siebie, ale nie byliśmy zainteresowani, Gosia sprytnie wyjaśniła, że jesteśmy zmęczeni i musimy odpocząć.
Minęły może 2 kolejne godziny, ludzie zaczęli się zbierać. Byliśmy pod ogromnym wrażeniem, jak może być miło, spokojnie, i czysto, ludzie na poziomie, nikt pijany i żadnej chamówy.
John nam powiedział, że na początku wyprosił jednego pijanego już pana, i że na jego imprezach zawsze jest spokojnie i czysto, żadnych awantur itp.
Bardzo się nam podobało, poznaliśmy kolejnych ludzi i Johna, który dodał nas na swoją listę gości.
Kolejne spotkanie już niebawem:).

Sunday 5 February 2012

30 Party no 1 Champagne Showers!

No dobrze post będzie dziś a nie we wtorek, dzięki setce komentarzy jakie dostaliśmy na www na poprzedniego posta zdecydowaliśmy już dziś wrzucić kolejnego:).
No może nie była to setka, ale też coś z jedynką z przodu :P


Pomyślicie, że jesteśmy zboczeni ale tak, mamy profile na 6 witrynach internetowych, z czego bardzo czynnie i codziennie bywamy na 4. Głównie dominują pary nie operujące językiem polskim, ale i Polaków można spotkać.
O jednej takiej parce wkrótce, chcemy zachować chronologię, przynajmniej na teraz.
Prawie każda strona (część odpłatnie) daje możliwość czatowania – czyli rozmów online w czasie rzeczywistym.
W trakcie wielu wizyt na czatach poznaliśmy jedną dziewczynę, która jest hostem, nazwijmy ją Martha – organizatorem „prywatek”. Te „prywatki” to przyjęcia dla swingersów, organizowane albo w wynajętych apartamentach lub w hotelach lub w prywatnych domach – np. u jednego ze swingersów.
Tym razem wypadała imprezka w domku u jednej pary, z którą nawiązaliśmy kontakt poprzez właśnie Marthę. Jak to zwykło już być rozmowa o pierdołkach, o tym kto ile w swingu itp. Przeszliśmy do konkretów, omawialiśmy szczegóły przyjęcia, ile osób będzie, co i jak.
Zupełnie jak w tytule postu – był to nasz kolejny pierwszy raz, pierwszy raz na przyjęciu.
Nie wiadomo było co i jak, więc z Gosią zaproponowałem, że przygotujemy jakieś przekąski i przywieziemy trochę napoi.
Ucieszyli się gospodarze a my po kilku dniach, zapukaliśmy do ich drzwi.
Nim to najpierw zadzwoniliśmy na komórkę do nich, upewnić się czy to dobry adres, żeby przypadkiem się nie dobijać do czyjegoś innego domu:) ale byłaby wtopa!!! Się z Gosią zastanawialiśmy co by było jakby tak wypadło, że zapukaliśmy do domu gdzie było też swingers party over 50's np.:), pewnie by nas chętnie przyjęli takie młode mięsko hahah:)
Wyszedł do na naprzeciw Gospodarz przywitał się z nami bardzo miło i serdecznie i zaprosił nas do środka.
Poznaliśmy resztę obecnych już osób. Generalnie na party było ok 30-40 osób.
Sporo jak na dom.
Aha to było przyjęcie noworoczne:) 2011/2012.
Spośród wszystkich uczestników było trochę ludzi z europy wschodniej, pan z Korei, kilku panów o ciemnej karnacji itp.
Była też Martha, znaliśmy się dotąd tylko ze zdjęć. Milutko się każdy witał, co niektórzy pocałunkiem francuskim, w sumie to wszyscy poza nowymi i panowie z panami się nie całowali.
Trochę byliśmy zdumieni, że to co my przynieśliśmy było całą przystawką na przyjęcie... no ale jakby co, gdyby było inaczej, to byliśmy przygotowani.
Każdy sobie we własnym zakresie przynosił napoje, alkohol...
Ludzie rozmawiali, poznawali się i stawali się coraz bardziej pijani.
Wybiła północ, i tu było nieźle, wszyscy sobie składali życzenia, każdy pan całował się z każdą panią, każda pani całowała się z każdą panią (zdecydowanie bardziej przejęte niż pocałunkami z panami) i część osób zniknęła na górze, gdzie były 3 sypialnie, w zasadzie 2 sypialnie i 2 pokoje dla dzieci, udostępnione na przyjęcie(!!!).
Gosia szybciutko dostała kilka ofert na zabawy, ale odmówiła, byliśmy cały czas razem. W nowych sytuacjach jak np. to przyjęcie, ja potrzebuję tyci więcej czasu, obserwuję ludzi, to co robią i staram się zorientować w zasadach jakie rządzą na przyjęciu.
Oprócz nas były jeszcze może 2 albo i 3 pary pierwszy raz na takim przyjęciu. Nie jesteśmy przysłowiową Barbie i Kenem, ale nie mamy problemu z podrywaniem, więc to nie było to.
Podobnie parka obok nas, i co się okazało, stali wyżeracze bawią się ze sobą i nie biorą się za świeże mięso, poza tym jedna z parek była na górze, chcieli się podłączyć (on słaby, ale dziewczyna bajkowa, oj palce lizać!!!) i zostali wyproszeni.
Gosię zaczepiano jeszcze kilka razy, ale panowie już wstawieni, a tacy z doświadczenia wiemy, że mają problemy ze staniem „na baczność”.
Zadałem Gosi pytanie czy jestem atrakcyjny, bo zgłupiałem, nie powalam urodą na kolana, ale nie narzekam na brak spojrzeń ze strony kobiet...
Gosia się uśmiechnęła i powiedziała, że jestem :).
Na pewno jedna z kobietek miała na mnie ochotę, ale ja jej nie chciałem, zresztą uciekłem jej jak się przysiadła i zaczęła rozmowę. Wykręciłem się chyba toaletą czy coś...
Czułem jej żeby na ciele jak tylko gdzieś się w pobliżu pojawiła:).
Przeglądałem jej zdjęcia na www po przyjęciu i całkiem, całkiem ale ja dziękuję.
I tak czas mijał a nam minęła ochota na cokolwiek, Gosia wypiła dosłownie 2 drinki, ja nic, jakby co żeby auto móc prowadzić. I słusznie bo się zawinęliśmy po kolejnych 2 godzinach.
Byłem szczerze rozczarowany, klasą przyjęcia i tego, że wszyscy są nawaleni, no prawie, starzy znajomi zalani.
Zaproszono nas na hm...”pokaz z szampanem”.
Weszliśmy do góry, do pokoju i na podłodze leżał gumowy, dmuchany materac, i 2 dziewczyny.
Jedna na plecach z rozłożonymi nogami, tak, że miała szparkę na wierzchu, druga otworzyła szampana, zatkała palcem szyjkę, mocno wstrząsnęła butelką i wsunęła szyjkę butelki w leżącą koleżankę, w jej cipeczkę. Wiadomo co się stało, a koleżanka przyłożyła swoje usta i spijała spieniony alkohol...
I tak kilka razy, podobnie jeden z panów się wessał. Podobno, niesamowite wrażenie daje taki szampan w środku, nie wiem, nigdy nie próbowaliśmy, ale przedstawienie mi się podobało, Gosia była raczej zniesmaczona.

Z takich szalonych rzeczy, to kiedyś porwałem Gosię pod prysznic i polewałem jej gorące ciało schłodzonym szampanem i spijałem kropelki z jej myszki i sutków:).
Bardzo obojgu się nam podoba zabawa z czerwonym winem, które spływa od pępka do myszki i na jej końcu czekają moje usta by je zlizywać:).
I kosteczka lodu, która wędruje podobną drogą aż w końcu koczy w środku Gosi a ja w nią wchodzę ww tym samym czasie i gorąco jej cipeczki i mojego penisa rozpuszcza kosteczkę lodu wewnątrz Gosi.

Oj odbiegłem od tematu...
Najbardziej nas uderzyło, to że całe show odbywało się w pokoju jednego z dzieci... co prawda na podłodze ale na łóżku dziecięcym w POŚCIELI DZIECIĘCEJ ludzie uprawiali seks!
Byłem zobaczyć do drugiego pokoju dziecięcego a tam, pościel z motywami motylków czy kwiatków totalnie przemoczona płynami z bawiących się wcześniej osób...
Często gościmy pary u nas, i też wydzielamy wszyscy dużo płynów, ale nigdy w dziecięcym pokoju, a już na pewno nie na dziecięcym łóżeczku w pościeli bobaska!!!
To nas zmieszało, zupełnie...
Była też mała awanturka, jedna z par po trójkąciku z hostem (układ 2m i k) miała awanturkę i to taką że coś w kuchni latało, jakieś brzęki było słychać...no i pojawił się też „śnieżek”, i to nam dodało dopalacza by się natychmiast zawinąć, zioło ludzie palili już wcześniej, ale to jeszcze ujdzie a twardsze rzeczy już nie, nie dla nas takie klimaty.
Mimo iż mieliśmy komplet pościeli itp. udaliśmy się do domu...
Od tamtego czasu nie mieliśmy kontaktu z Gospodarzami czy Marthą...mimo, że na czacie, rozmowa kwitła radością i ciepłym nastrojem.
Oboje z Gosią mieliśmy bardzo złe zdanie o domówkach, ale to raczej ludzie zrobili ten bałagan, i z tą myślą postanowiliśmy pójść na kolejną imprezkę, tym razem w wynajętym apartamencie.
Wspomnę tu jeszcze, że Gosia na samym końcu dała się podflirtować panu o czarnej skórze, obserwowałem jak do Gosi podszedł i jak ją starał się oczarować,j ak się całowali; zapraszał Gosię na górę, sam Gosi mówiłem idź ale nie była do końca przekonana, i słusznie, ale to wyszło dopiero na kolejnej imprezie.
Dzięki „Czarnemu” panu dostaliśmy zaproszenie na kolejne party i za to jesteśmy mu wdzięczni.
A co się działo na kolejnym party w następnym poście.
Krzysiek

PS Pokaz z szampanem nazwaliśmy Champagne Showers

Friday 3 February 2012

Komentarze

Codziennie nasz blog odwiedza min 60 osób, zastanawiamy się czy dlatego, że jest ciekawy i czytelnicy się pojawiają żeby zobaczyć co nowego, czy też jest taki żenujący i sprawdzacie jak bardzo się pogrążymy ;).
Na blogu każdy jest anonimowy, nie ma opcji śledzenia nr IP, przynajmniej my tego nie robimy, i w komentarzach nie żadnej informacji, kto i skąd pisze, jakie ma IP itp.
Dlatego zachęcamy do komentowania, zadawania pytań i wyrażania opinii, da to nam trochę pozytywnego szturchańca aby pisać więcej no albo da do zrozumienia, żebyśmy się zwinęli:).

Każdy komentarz musi przejść przez naszą akceptację, - po prostu nie chcemy żeby ktoś rzucił gdzieś wulgarnym językiem, lub podawał jakieś prywatne dane.
Pozdrawiam
Krzysiek:P
A nowy post już we wtorek.
Chcecie wcześniej? Napiszcie, post jest gotowy, może być już jutro;)
K!

Thursday 2 February 2012

29 Te gorsze chwile...

Te gorsze chwile o których lepiej nie pamiętać lub traktować jak przestrogę
Odpisując na jednego z maili przypomniała mi się całkiem dziwna sytuacja, jedna chyba z najtrudniejszych...
Krzysiek pisał o Beacie i Darku. Przystojna para i zapowiadało się na dłuższą znajomość. Jak się okazało Beata bardzo się koncentrowała na mnie Darek był pionkiem a Krzysiek czuł się poza układem. Ponieważ to była nasza pierwsza para, margines błędu i dziwnych zachowań. Teraz wiemy jak błędny był nasz obraz swingu wobec tej pary. My wszyscy mieliśmy się podporządkować Beacie i jej "widzi mi się".
Kiedyś pojechaliśmy w plener na kilka dni. Dwa pokoje hotelowe, dzieci z nami dobre wino fantastyczne miejsce. Pogoda dopisała wieczorami dzieci natychmiast zasypiały. Po tylu wrażeniach dzieci spały jak susły. A my mieliśmy czas żeby spokojnie cieszyć się wzajemnym towarzystwem.
Jednego dnia Beata stwierdziła ze nic już z wspólnych zabaw po czym tego samego wieczoru Darek śmiało sugerował wspólny sex, innego wieczoru Beata była zmęczona ale z chęcią by się wtuliła w kobiece ramiona. Innego wieczoru sytuacja się bardzo rozluźniła i od słowa do słowa wszystko przeniosło się do sypialni. Zabawa nabierała rumieńców i po kilku chwilkach wszyscy byliśmy bardzo rozpaleni. Krzysiek z Beatą gnali do przodu, bawili się niesamowicie. Ja z Darkiem delektowaliśmy się pieszczotami i namiętnymi pocałunkami.
Beata i Krzysiek zakończyli zabawę i z rumieńcem na twarzy udali się do łazienki. Ja z Darkiem nie zwracając na nich uwagi bawiliśmy się dalej. Drzwi od łazienki otworzyła Beata. Owijając się w ręcznik weszła do sypialni gdzie ja i Darek rozpaleni bawiliśmy się na łóżku. Beata podeszła do nas i jak gdyby nigdy nic powiedziała do swojego męża(z którym ja nadal się bawiłam) "zejdź z niej, już koniec zabawy". Po czym on posłusznie zszedł ze mnie , z łóżka, szybko wciągnął jakieś ubranie na siebie i potulnie zajął miejsce u boku Beatki. Ja zostałam sama na ogromnym łóżku hotelowym Krzysiek był jeszcze w łazience więc tego nie widział i nie słyszał. Czułam się fatalnie jak zabaweczka jak dziwka na zawołanie. Nie sposób opisać mojego zdziwienia i szoku jaki doznałam. Udało mi się ocknąć na tyle aby owinąć się kocem. Wszedł Krzysiek a ja nie umiałam znaleźć słów i trudno mi było się zebrać .Moje rozpalone od namiętności ciało nagle zostało porzucone przez mężczyznę "na żądanie" kobiety która spełniła się w zabawie z Krzyśkiem. To był niesamowity szok dla mnie. nie sposób opisać uczucia jakie mną targały. Po kilku małych chwilkach oni wrócili do swojego pokoju. Ja zostałam z Krzyśkiem, łzy napłynęły mi do oczu. Napełniłam wannę ciepłą wodą. po długiej łazienkowej rozmowie wtuliłam się w ramiona Krzyśka i spokojnie zasnęłam.
Wiedziałam jedno że przygody z Ta właśnie parą to już przeszłość.