Już
wiele lat temu (zanim zaczęliśmy swingować) w drodze powrotnej z egzotycznych
wakacji wpadłam na szalony pomysł prezentu dla mojego Krzysia. Siedząc w
samolocie na twarzy pojawił mi się uśmiech, którego Krzysiek nie rozumiał.
Zaczął od pytań czy ma coś na twarzy, co zrobił ze mnie to rozbawiło. A ja już wtedy miałam plan…. Z biegiem czasu
został on mocno zmodyfikowany. Zaciekawiony tajemniczym uśmiechem dopytywał i drążył. Nawet odpowiedz „wszystko swoim czasie” nie powstrzymała
go przed zadawaniem kolejnych pytań. Dopiero magicznie „prezent
urodzinowy” wywołało jego uśmiech,
uśpiło czujność i zastopowało grad pytań.
Minęło
parę lat, no może nie tak wiele, ale … Przyszedl czas na niespodziankę.
Wiele
razy rozmawiałam z Krzysiem o
dziewczynach, sexie i o układach. Do tej
pory spotykaliśmy się z ludźmi w klubach, na przyjęciach , z parami lub
singielkami. Zawsze w układzie 3 lub 4 osób. Czasami zastanawialiśmy się jak by
to było spotkać się sam na sam z dziewczyną w jego przypadku lub z mężczyzna w
moim. Ponieważ ja potrzebuje więcej czasu żeby oswoić się z tematem, żeby sobie
ułożyć i przemyśleć . Jakoś łatwiej przyszła mi myśl o tym żeby Krzysiek
spotkał się sam na sam z kobieta. Problemem było tylko to kim miała by ona być.
Nie wyobrażałam sobie sytuacji że nie znam dziewczyny, gdzieś w środku bałam
się ze coś może pójść nie tak….
A
co mogło być nie tak …. Wiele…. Zbyt wiele obaw było, dlatego potrzebowałam
sporo czasu.
Az
nadszedł dzień kiedy to spotkaliśmy się z Sandra. Przygoda z Sandrą miała małą
tajemnice. Co się w pokoju hotelowym wydarzyło już opisałam, w
międzyczasie jak działa się magia , w
chwilach odpoczynku rozmawiałam i podpytywałam Sandrę o to czy nie zostałaby
prezentem urodzinowym, na moich warunkach :) ku mojemu zadowoleniu
zgodziła się.
Dlaczego
ona? Mogę wymienić kilka argumentów jak na przykład żywa i energiczna natura,
dobrze zorientowana na to co chce, no i dobra w łóżku. To wystarczająco pasowało do mojego prezentu. Wspólnie z
koleżanką dopięłyśmy terminy i zaczęłam realizować plan.
Punkt
pierwszy Hotel. Jak nigdy dokładnie wiedziałam czego chce, hotel z restauracją tak
żeby obiad był na każde zawołanie ;) śniadanie w pakiecie, ustronne miejsce no i dobra jakość w
przystępnej cenie. Poszukiwania zajęły mi zaledwie pare chwil. Dobrze znam
miasto i od samego początku stawiałam na dwa hotele. Koleżanka nie miała
pojęcia jaki hotel i gdzie. Dostała dokładne namiary adres i trasę dojazdową.
Punkt
drugi dodatki : Zarówno obiad jak i hotel były z góry opłacone. Na moją prośbę
koleżanka kupiła truskawki i winogrona oraz wodę mineralną ;) miło jest czasem
zregenerować siły świeżym owockiem.
Punkt trzeci, należało zgrać delegacje z prezentem.
To było nieco trudniejsze bo Krzysiek jest analitykiem i wychodzi z założenia
że jak żona zadaje nietypowe i w dużej ilości pytania to coś musi się za tym
kryć.
No
i miał racje, wiec musiałam mu część planu zdradzić, zwłaszcza że wszystko było
troszkę ograniczone jego delegacją.
Więc
dowiedział się ze pierwsza noc swojej delegacji spędzi w hotelu, który ja
wybrałam. O Obiedzie nie wiedział ani o truskawkach. Wspomniałam, że musi
wcześniej wstać bo będzie miał dostarczony prezent, może inaczej :) że prezent sam się dostarczy. Układ z Sandrą
był taki, że (ponieważ jest mężatką) spędzi z Krzyśkiem cały poranek aż do
wczesnego popołudnia bo potem zarówno Krzysiek jak i ona mają obowiązki.
Tylko
Sandra wiedziała o rezerwacji w restauracji a Krzyśka poprosiłam żeby nie
protestował jeśli Sandra będzie miała jakieś nietypowe pomysły.
Co
do zabawy i tego co działo się w pokoju nie miałam wątpliwości. Życzyłam mężowi
wszystkiego najlepszego i udanej zabawy. W dniu urodzin zamiast prezentu
Krzysiek dostał karteczkę z życzeniami i skromnym opisem tajemniczej
niespodzianki. Śmiał się wniebogłosy,
rumienił, i bardzo żywo zadawał pytania. Niestety… milczałam… no prawie ;)
Nadszedł
wielki dzień. Byłam nieco poddenerwowana. Przez kilka dni prowadziłam dość
intensywne i ciekawe rozmowy z koleżanką. Chciałam mieć pewność, że obie się dobrze
rozumiemy i że wiemy jaki jest plan. Sandra była bardzo podekscytowana i niesamowicie
zaskoczona tym, że to właśnie żona mężowi robi mężowi TAKI prezent i że to
właśnie ONA jest tym prezentem. W jej głosie często pojawiał się śmiech co
dodawało mi pewności że to będzie bardzo radosny i wyjątkowy prezent.
Jeśli
chodzi o mnie miałam tylko jedną obawę, że będę chciała się skontaktować z
Krzyśkiem, choćby po to żeby zapytać jak mija im czas, czy dobrze się bawi, czy
podoba mu się prezent. Taki telefon ( no może kilka) mogły by popsuć nastrój
całego spotkania. Więc plan obejmowal także mnie. Piątkowe przedpołudnie było idealnym momentem
na zrealizowanie prezentu. Ponieważ 5 dni w tygodniu pracuję i posiadanie
telefonu niestety (czy tez na szczęście) jest zakazane u mnie w firmie. Owszem
w razie nagłego wypadku, trudnej sytuacji możemy operować telefonami firmowymi
a na lunchu nie mam problemu możemy spokojnie skorzystać z własnych. Wyjątkowo
jak nigdy ten piątek był bardzo bardzo pracowity, i nie było nawet szans na
małą chwilke odpoczynku. Cała moja energia była skupiona na pracy i choć
chwilkami zastanawiało mnie co się dzieje za zamkniętymi drzwiami w pokoju hotelowym
miałam w sobie ogromne poczucie spokoju i zadowolenia.
Mój
Lunch wypadał tego dnia chwilkę przed rozpoczęciem Krzyśka szkolenia a tym
samym po całej zabawie. Więc spokojnie mogliśmy porozmawiać. Kiedy spojrzałam
na telefon tam już czekały na mnie wiadomości od Krzysia. Dziękował mi bardzo
za prezent i czekał kiedy do niego zadzwonię. Mimo iż rozmawialiśmy z samego
rana, tak ot na dzień dobry, ta rozmowa była tak przepełniona radością i
tęsknota jakbyśmy nie rozmawiali ze sobą co najmniej tydzień. Czułam jak na
twarzy pojawiły mi się rumieńce, serduszko przyspieszyło, a uśmiech mało nie
przestawił uszu. Prezent się udał.
Po
pracy Rozmawiałam z Sandra. Oj Cieszyłam się ze zarówno dla niej jak i dla
Krzyśka to były bardzo miłe i egzotyczne chwile. Bawiła się dobrze czuła się spełniona
i zadowolona w roli prezentu.
Wieczorem
leżąc sama w łóżku zastanawiałam się nad prezentem nad tym jak to wszystko było
zaplanowane, nad tym jaką radość mi sprawiło całe to zamieszanie związane z
urodzinkami małżonka :)
świetnie, że Wam udaje sie realizowac wzajemnie takie niespodzianki. Sama palnuje dla swojej połówki bardzo podobny. czy cos z tego wyjdzie trudno powiedzieć, bo brak mi właśnie tej osoby do reazlizacji niespodzianki. pozdrawiam loca
ReplyDeleteTrzymamy kciuki:)
ReplyDelete