Pages

Friday 19 July 2013

64. Niespodzianka na urodziny



Już wiele lat temu (zanim zaczęliśmy swingować) w drodze powrotnej z egzotycznych wakacji wpadłam na szalony pomysł prezentu dla mojego Krzysia. Siedząc w samolocie na twarzy pojawił mi się uśmiech, którego Krzysiek nie rozumiał. Zaczął od pytań czy ma coś na twarzy, co zrobił ze mnie to rozbawiło.  A ja już wtedy miałam plan…. Z biegiem czasu został on mocno zmodyfikowany. Zaciekawiony tajemniczym  uśmiechem dopytywał i drążył. Nawet  odpowiedz „wszystko swoim czasie” nie powstrzymała go przed zadawaniem kolejnych pytań. Dopiero magicznie „prezent urodzinowy”  wywołało jego uśmiech, uśpiło czujność i zastopowało grad pytań.

Minęło parę lat, no może nie tak wiele, ale … Przyszedl czas na niespodziankę.

Wiele razy rozmawiałam z Krzysiem  o dziewczynach, sexie i  o układach. Do tej pory spotykaliśmy się z ludźmi w klubach, na przyjęciach , z parami lub singielkami. Zawsze w układzie 3 lub 4 osób. Czasami zastanawialiśmy się jak by to było spotkać się sam na sam z dziewczyną w jego przypadku lub z mężczyzna w moim. Ponieważ ja potrzebuje więcej czasu żeby oswoić się z tematem, żeby sobie ułożyć i przemyśleć . Jakoś łatwiej przyszła mi myśl o tym żeby Krzysiek spotkał się sam na sam z kobieta. Problemem było tylko to kim miała by ona być. Nie wyobrażałam sobie sytuacji że nie znam dziewczyny, gdzieś w środku bałam się ze coś może pójść nie tak….
A co mogło być nie tak …. Wiele…. Zbyt wiele obaw było, dlatego potrzebowałam sporo czasu.
Az nadszedł dzień kiedy to spotkaliśmy się z Sandra. Przygoda z Sandrą miała małą tajemnice. Co się w pokoju hotelowym wydarzyło już opisałam, w międzyczasie  jak działa się magia , w chwilach odpoczynku rozmawiałam i podpytywałam Sandrę o to czy nie zostałaby prezentem urodzinowym, na moich warunkach :) ku mojemu zadowoleniu zgodziła się.
Dlaczego ona? Mogę wymienić kilka argumentów jak na przykład żywa i energiczna natura, dobrze zorientowana na to co chce, no i dobra w łóżku. To wystarczająco  pasowało do mojego prezentu. Wspólnie z koleżanką dopięłyśmy terminy i zaczęłam realizować plan.
Punkt pierwszy Hotel. Jak nigdy dokładnie wiedziałam czego chce, hotel z restauracją tak żeby obiad był na każde zawołanie ;) śniadanie w pakiecie,  ustronne miejsce no i dobra jakość w przystępnej cenie. Poszukiwania zajęły mi zaledwie pare chwil. Dobrze znam miasto i od samego początku stawiałam na dwa hotele. Koleżanka nie miała pojęcia jaki hotel i gdzie. Dostała dokładne namiary adres i trasę dojazdową. 
Punkt drugi dodatki : Zarówno obiad jak i hotel były z góry opłacone. Na moją prośbę koleżanka kupiła truskawki i winogrona oraz wodę mineralną ;) miło jest czasem zregenerować siły świeżym owockiem.
Punkt  trzeci, należało zgrać delegacje z prezentem. To było nieco trudniejsze bo Krzysiek jest analitykiem i wychodzi z założenia że jak żona zadaje nietypowe i w dużej ilości pytania to coś musi się za tym kryć.
No i miał racje, wiec musiałam mu część planu zdradzić, zwłaszcza że wszystko było troszkę ograniczone jego delegacją.
Więc dowiedział się ze pierwsza noc swojej delegacji spędzi w hotelu, który ja wybrałam. O Obiedzie nie wiedział ani o truskawkach. Wspomniałam, że musi wcześniej wstać bo będzie miał dostarczony prezent, może inaczej :)  że prezent sam się dostarczy. Układ z Sandrą był taki, że (ponieważ jest mężatką) spędzi z Krzyśkiem cały poranek aż do wczesnego popołudnia bo potem zarówno Krzysiek jak i ona mają obowiązki.
Tylko Sandra wiedziała o rezerwacji w restauracji a Krzyśka poprosiłam żeby nie protestował jeśli Sandra będzie miała jakieś nietypowe pomysły.
Co do zabawy i tego co działo się w pokoju nie miałam wątpliwości. Życzyłam mężowi wszystkiego najlepszego i udanej zabawy. W dniu urodzin zamiast prezentu Krzysiek dostał karteczkę z życzeniami i skromnym opisem tajemniczej niespodzianki. Śmiał się  wniebogłosy, rumienił, i bardzo żywo zadawał pytania. Niestety… milczałam… no prawie ;)
Nadszedł wielki dzień. Byłam nieco poddenerwowana. Przez kilka dni prowadziłam dość intensywne i ciekawe rozmowy z koleżanką. Chciałam mieć pewność, że obie się dobrze rozumiemy i że wiemy jaki jest plan. Sandra była bardzo podekscytowana i niesamowicie zaskoczona tym, że to właśnie żona mężowi robi mężowi TAKI prezent i że to właśnie ONA jest tym prezentem. W jej głosie często pojawiał się śmiech co dodawało mi pewności że to będzie bardzo radosny i wyjątkowy prezent.
Jeśli chodzi o mnie miałam tylko jedną obawę, że będę chciała się skontaktować z Krzyśkiem, choćby po to żeby zapytać jak mija im czas, czy dobrze się bawi, czy podoba mu się prezent. Taki telefon ( no może kilka) mogły by popsuć nastrój całego spotkania. Więc plan obejmowal także mnie.  Piątkowe przedpołudnie było idealnym momentem na zrealizowanie prezentu. Ponieważ 5 dni w tygodniu pracuję i posiadanie telefonu niestety (czy tez na szczęście) jest zakazane u mnie w firmie. Owszem w razie nagłego wypadku, trudnej sytuacji możemy operować telefonami firmowymi a na lunchu nie mam problemu możemy spokojnie skorzystać z własnych. Wyjątkowo jak nigdy ten piątek był bardzo bardzo pracowity, i nie było nawet szans na małą chwilke odpoczynku. Cała moja energia była skupiona na pracy i choć chwilkami zastanawiało mnie co się dzieje za zamkniętymi drzwiami w pokoju hotelowym miałam w sobie ogromne poczucie spokoju i zadowolenia.
Mój Lunch wypadał tego dnia chwilkę przed rozpoczęciem Krzyśka szkolenia a tym samym po całej zabawie. Więc spokojnie mogliśmy porozmawiać. Kiedy spojrzałam na telefon tam już czekały na mnie wiadomości od Krzysia. Dziękował mi bardzo za prezent i czekał kiedy do niego zadzwonię. Mimo iż rozmawialiśmy z samego rana, tak ot na dzień dobry, ta rozmowa była tak przepełniona radością i tęsknota jakbyśmy nie rozmawiali ze sobą co najmniej tydzień. Czułam jak na twarzy pojawiły mi się rumieńce, serduszko przyspieszyło, a uśmiech mało nie przestawił uszu. Prezent się udał.
Po pracy Rozmawiałam z Sandra. Oj Cieszyłam się ze zarówno dla niej jak i dla Krzyśka to były bardzo miłe i egzotyczne chwile. Bawiła się dobrze czuła się spełniona i zadowolona w roli prezentu.
Wieczorem leżąc sama w łóżku zastanawiałam się nad prezentem nad tym jak to wszystko było zaplanowane, nad tym jaką radość mi sprawiło całe to zamieszanie związane z urodzinkami małżonka :)

2 comments:

  1. świetnie, że Wam udaje sie realizowac wzajemnie takie niespodzianki. Sama palnuje dla swojej połówki bardzo podobny. czy cos z tego wyjdzie trudno powiedzieć, bo brak mi właśnie tej osoby do reazlizacji niespodzianki. pozdrawiam loca

    ReplyDelete