Pages

Sunday 11 December 2011

5 ITH Liverpool

Z racji, że mieszkamy na stałe poza Polską, postanowiliśmy odwiedzić jeden z klubów w Angli, dokładniej w Liverpoolu.
Klub było nam ciężko znaleźć. Mieliśmy dokładne namiary gdzie się znajduje, ale był w dzielnicy domków jednorodzinnych i był na prawdę dobrze zakamuflowany.
Jedynie napis na ścianie ITH skojarzył się nam z klubem (kto chce to znajdzie w Internecie).
W końcu trafiliśmy, wyszedł nam na przeciw właściciel klubu. Bardzo symaptyczny i miły facet.
Coś ciekawego nas tu spotkało, bo nim zostaliśmy wpuszczeni do klubu, musieliśy wypełnić dokument, gdzie wpisaliśmy nasze dane z dowodów osobistych i podpisaliśy "klauzulę tajności". Wszystko co się wydarzy, co zobaczymy itp. zostaje w klubie.
Dostaliśmy nawet kartę klubową.
Bardzo interesujące było to, że w klubie każdy miał swój akohol, który był serwowany przez barmana.
W klubie było już kilka osób siedziały przy barze, generalnie sporo dziadków :).
Trochę poźniej się zjechało trochę młodszych ludzi - w okolicach 30stki, ale i tak większość to panie i panowie grubo powyżej 40.
W tym klubie, nie było "dress code"  i każy sobie biegał w tym w czym przyszedł.
Rozejrzeliśmy się po klubie, i byliśmy niezbyt zadowoleni...
Po tym co widzieliśmy w Gdańsku, no to tutaj to czuliśmy się jak w antykwariacie, raz, że budynek to był jak przerobiony magazyn, ze straymi wykładzinami i dziwnym wystrojem, a poza tym pełno "antykwariuszy".
No cóż też się chcą ludzie bawić, za lat ileś my też będziemy z 50 na karku i zasilimy grono antykwariuszy:)

Przygladaliśmy się ludziom, była fajna parka, siedzieliśy na przeciwko, spory czas wymienialiśmy się spojrzeniami, ale nikt z nas nie zrobił żadnego kroku... Brakowało nam śmiałości...
Poszliśy do jacuzzi, tam kilkoro ludzi, wszyscy nago, i pani z oblsugi na przerwie bawiąca się z klientami:)
Ciekawie, coś nowego nas tu spotkało.
Pobawiliśmy się w w kilku pokojach, kilka razy nam przeszkadzano, po klubie biegali "samce" - single szukający okazji do zabawy.
W sumie klubu tego nigdy więcej tego nie odwiedzimy, nie podobało się ani mi ani Gosi...
Ale jeszcze nam było mało i postanowiliśmy odwiedzić jeszcze jeden klub, tym razem koło Warszawy -Swing Swing.

No comments:

Post a Comment